CRUZ – Culto Abismal
(14 grudnia 2016, napisał: Paweł Denys)

Pochodzący ze słonecznej Hiszpanii Cruz zebrał się w sobie i postanowił zaatakować debiutanckim albumem, któremu na imię dano „Culto Abismal”. Dość mało znany to twór, a więc nie będę zdziwiony, jak płyta przejdzie bez większego echa. Zresztą, wątpię żeby muzycy tworzący ten ansambl liczyli na jakąś zawrotną karierę. Raczej na pewno zdają sobie sprawę, że z muzyką jaką grają nic wielkiego ich nie czeka, ale z pewnością mają też świadomość, że dobrze wykonali swoją robotę. To w sumie może wystarczyć, żeby maniacy old school’owego podejścia do grania mieszanki death i thrash metalu łyknęli ten album bez popitki i słuchali go z zadziwiająco dużą częstotliwością. Od razu więc porzućcie nadzieje na coś nowego, na coś absolutnie świeżego. Wszystko to, co zastaniecie po odpaleniu krążka już słyszeliście na niezliczonej ilości innych płyt. Choćby nie wiem jak zaklinać rzeczywistość, to fakty są takie, że Cruz w głębokim poważaniu ma innowacyjność w muzyce. Tu się liczy prostota, solidny oklep i trochę grobowej atmosfery (solówki). Czy tyle wystarczy, żeby zatrzymać przy sobie słuchacza? Jeśli ten słuchacz poza taką muzyką świata nie widzi, to z pewnością uda się go zatrzymać. W innych przypadkach kontakt z „Culto Abismal” może ograniczyć się do niezbędnego minimum. Mało atrakcyjna to płyta, mało tu naprawdę porywających fragmentów. Jest na pewno równo, dość energetycznie, ale jednocześnie trzeba się sporo namęczyć, żeby przypomnieć sobie jakiś fragment, gdy wybrzmi całość. Bez wątpienia jest to wada i dość trudno jest ten feler przeskoczyć. Wychodzi więc na to, że za bardzo nie ma sensu zawracać sobie tą płytą głowy. Być może część z was tak właśnie zrobi, ale ci, którzy poświęcą swój czas i dadzą tym kawałkom szansę dość szybko mogą dojść do zaskakującego wniosku. Pomimo tego co napisałem powyżej słucham tej płyty dość regularnie. Wiecie dlaczego? Bo to jest muzyka, która nie wymaga wielkiego zaangażowania. Nie trzeba przy niej siedzieć w skupieniu i liczyć każdej nutki. Wystarczy, że z głośników leje się dobrej próby death/thrash, który szczelnie wypełnia całe tło. Spokojnie można się przy tym albumie oddać innym czynnościom, ale i tak raz na jakiś czas zawiesicie ucho na tym, co będzie aktualnie leciało z głośników. Dużym plusem jest też brak powodowania rozdrażnienia. Absolutnie zawartość „Culto Abismal” nie koliduje z innymi zajęciami. Wiem, że to co napisałem może być dla samego zespołu krzywdzące, ale nie będę udawał, że mamy tu do czynienia z dziełem epokowym. Nie, nie mamy, ale za to mamy do czynienia z solidną płytą, którą jedni polubią bardziej a inni mniej, ale każdy doceni zespół. To nic, że za jakiś czas o płycie zapomnicie. Kilka rozrywkowych chwil wam na pewno zdąży zapewnić.
Wyd. Selfmadegod Records, 2016
Lista utworów:
1. Mundos disformes
2.A cops de destral
3. Intruso
4. Culto abismal
5. La caza
6. La pitjor de les plagues
7. Pesanta
8. Tumbas ciclópeas
Ocena: 7/10
https://web.facebook.com/cruzmetalpunk?_rdr
