Ulcer – Heading Below
(29 maja 2016, napisał: Paweł Denys)

Po trzech latach przerwy wraca z nowym materiałem Ulcer. Wraca silniejszy, bardziej zwarty, i co tu dużo gadać, zdecydowanie pewniejszy i przekonywujący. Poprzednie materiały mogły się podobać, ale dopiero teraz niemalże w stu procentach akceptuję ich muzykę, katuje się nią z wielką częstotliwością i nie mam dość. Co prawda po tych zdolnych muzykantach można było się spodziewać znakomicie wykonanej roboty, ale muszę bez ogródek przyznać, że zawartość „Heading Below” powaliła mnie na łopatki. Powaliła na tyle mocno, że przez pierwsze kilka przesłuchań się z podłogi nie mogłem podnieść. Potem było z tym trochę lepiej, ale wciąż robi na mnie zawartość tego albumu szalenie duże wrażenie. Jak wiadomo, szwedzki death metal grają niezliczone ilości kapel na świecie. Jedne robią to lepiej, inne gorzej, a jeszcze inne istnieją tylko po to, żeby kopiować pomysły innych. Ulcer tak po prawdzie nie mieści się w żadnej z tych kategorii. Ten zespół robi swoje, stara się budować własną tożsamość, a że przy okazji tu i ówdzie słychać pewne wpływy, to akurat minusem być nie może. Szwedzko brzmiący death metal jest tu podstawą, fundamentem, na którym zespół stara się zaprezentować coś swojego, coś co brzmi świeżo i pozwala uwierzyć, że oto kolejny przedstawiciel polskiej sceny death metalowej stawia śmiało krok do przodu i nie zamierza się zatrzymywać. Idą jak po swoje i dobrze im z tym jest z pewnością. Wam też będzie, bo zawartość „Heading Below” nie pozostawia żadnych wątpliwości, nie daje się ujarzmić od razu i zmusza do słuchania tak częstego, jak się tylko da. Dało się też nagrać dźwięki, które od pierwszej do ostatniej sekundy trzymają w napięciu, powodują uczucie dużego zadowolenia, są wręcz chwytliwe, ale jednocześnie trzeba spokojnie usiąść i się uważnie w całość wsłuchać, bo też kilka smaczków tu jest na drugim planie. Te ponad pięćdziesiąt minut to death metal potrafiący wybić zęby, ale jednocześnie jest dostojny i kurewsko pewny siebie. Czuć niemalże namacalnie, jak bije od niego przekonanie, że oto mamy do czynienia z czymś wielkim, czymś co śmiało można puszczać w świat i mieć pewność, że ten świat to przyjmie z otwartymi ramionami. Nie ma sensu pisać o tej płycie tylko jako o lokalnym zjawisku. Takie podejście byłoby krzywdzące dla zespołu i starałoby się na siłę umniejszać ich zasługi. Przede wszystkim nie ma tu fragmentu, który by nie przekonywał, który by nie dowodził klasy zespołu. Nieważne, czy pomyślimy tu o tych znakomicie rozbujanych partiach, w których riff jest tak znakomity, że ręce same się składają do oklasków, czy też może o fragmentach podszytych klawiszowymi tłami, które z kolei wprowadzają zabójczo gęsty klimat, czy też może w końcu o lekkich wpływach starodawnego doom/death metalu, co bez problemu wyłapiecie w zamykającym całość „Enshrouded In Nothingness”, który dość szybko, przynajmniej w moich oczach i uszach, urósł do miana najlepszego kawałka na płycie. Wszystko to zlepione w jedność tworzy obraz płyty znakomitej w każdym calu, płyty która ma wszelkie predyspozycje ku temu, by szybciutko stać się klasyką. Zanim jednak do tego dojdzie, to łapcie się za ten krążek, wałkujcie go bez ustanku i chwalcie imię Ulcer, bo sobie na to „Heading Below” zasłużyli. Moc, po stokroć moc.
Wyd. Arachnophobia Records, 2016
Lista utworów:
1. Down Below
2. Fiends Forever
3. Sights To See
4. All In Vain
5. The Phantom Heart
6. You Called, We Came
7. Miscarriage’s Lullaby
8. Howl of The Jackal
9. Enshrouded In Nothingness
Ocena: +9/10
https://web.facebook.com/Ulcerdeathmetal/?fref=ts
