Hunok – Megrendíthetetlenség
(22 maja 2016, napisał: W.)

Czasem tak już w tym podziemiu bywa, że aby nagrać pełen album trzeba poczekać nawet 18 lat. Tak stało się w przypadku Węgierskiego projektu Hunok, który za sprawą Werewolf Records debiutuje pełnometrażowym materiałem. Tu trzeba nadmienić, że być może był to zabieg ze strony samego zespołu, owe ‚późne’ wydanie albumu. Do tej pory zespoł był bardziej lub mniej aktywny wydając garść splitów, demosów i dwa rehy. Część wydawnictw to muzyka stricte spod gatunku Ambient, wykonana w całości na klawiszach i zachowująca w mniejszy lub większy sposób ducha Pogaństwa czym zespoł w warstwie lirycznej do dziś się para. Przechodząc jednak do meritum owej krótkiej recenzji, mamy tutaj całkiem znośne i ciekawe połączenie wyżej wspomnianej muzyki Ambientalnej z surowym Black Metalem. 8 utworów zamykających się w niecałych 40-stu minutach daje ciekawy obraz, wizję dźwiękową momentami nawet bardzo niespokojną. Otóż, poza prymitywnym Black Metalem zarówno oszczędnym w struktury jak i w sam dźwięk, wykreowana aura wydaje się przyciągać naturalnym magnetyzmem. Czuć autentyczność, a przeplatająca się podniosłość niektórych partii z owym niepokojem potrafi skutecznie zahipnotyzować i dać porwać się tej muzyce na dłużej niż jedno przesłuchanie. Aranżacje cześci Metalowej są oszczędne, jednak nie pozbawione przemyślanego działania. Znajdziemy tu doskonałe linie melodyczne zespalające się w doskonały sposób z partiami klawiszy, które na szczęście w trakcie pobrzmiewania ‚metalowego’ instrumentarium stanowią tylko dodatek, swoisty akcent danych części utworu. Skrzeczący, w manierze typowego wokalu tegoż gatunku głos, dopełnia całości ceremonii. Cześć materiału którą można uklasować pod Ambient jest zdecydowanie tą występującą tu krócej (czystej postaci Ambientu mamy tu raptem w otwierającym i zamykającym utworze). Szczerze, to nawet lepiej ponieważ dzięki temu Wegrzy uniknęli rozwleczenia konceptu a przypadkiem może i zaserwowania długich nudnych pasaży gdzie odbiorca więcej by ziewał wyczekując z utęsknieniem na ostrzejsze dźwięki. Wracając jednak jeszcze do wydźwięku tej płyty i klimatu – idealnie pasuje do słuchania w samotności, dodatowo w otoczeniu natury. Niby nic specjalnego, ale przyciąga. Pozostaje mi tylko rzec ‚Piwo w dłoń i zwiedzać lasy’.
Wyd. Werewolf Records, 2016
Lista utworów:
1. Bevezető
2. Hadúr
3. Örök körforgás
4. Hajdani harcosok
5. Végcél
6. Blood and War
7. Megtorlás
8. Kivezető
Ocena: +7/10
