Deathstorm – Blood beneath the crypts
(14 maja 2016, napisał: Pudel)

Był, a pewnie i dalej jest, taki Deathstorm co to im płytę wydał bdb wydawca Robert z WM Psycho i nie pamiętając loga w pierwszej chwili myślałem, ze oto mamy nowy album zespołu z Gubina. Tymczasem nic z tych rzeczy, zespół o którym tutaj będziemy rozprawiać pochodzi z Grazu, czyli z Austrii. Trzech muzyków grało wcześniej w kapeli o równie oryginalnej nazwie (Damage), pod obecnym szyldem występują od 2010 roku, „Blood beneath the crypts” to ich drugi duży album. Pierwszy krążek wydali w szwedzkim I Hate, teraz trafili do High Roller records, co w pewnym sensie jest gwarantem jakości, bo te firmy raczej rzadko wypuszczają jakiś syf. High Roller jest najbardziej znany z wypuszczania re-edycji jakichś dziadków NWOBHM-owych, czy też młodszych zespołów, ale z tego klimatu, tymczasem Deathstorm jak najbardziej jest oldschoolowy, ale gra ni mniej ni więcej tylko thrash metal. Thrash metal, który bardzo lubię. Taki klasyczny, dosyć niemiecki, ale niekoniecznie mega brutalny czy gęsty (choć tu i ówdzie zbliżający się do death metalu spod znaku Cyanide czy Repulsion), wręcz przeciwnie, niepozbawiony melodii i rasowego feelingu. Czasem ma się wrażenie, że słuchamy Kreatora na sterydach albo jakiegoś nieznanego nagrania Protectora. Ale sporo tu również moim zdaniem takiego czegoś co miały i wciąż mają dokonania pana Speckmanna, czy to z Master czy na przykład z Abomination. Krążek jest stylistycznie jednorodny i potwornie wręcz solidny, co nie znaczy, że monotonny. W „Enter the void/Dunwich” mamy mocarne zwolnienia a’la Autopsy. Oczywiście, nie ma tu za grosz oryginalności, jakby mi ktoś powiedział, ze to jakiś zaginiony materiał z 1992 roku to bez zająknięcia bym uwierzył. Ale czy to źle? W końcu weterani tej muzyki wiecznie grać nie będą, dosyć długo mało kto się takim graniem poza nimi zajmował więc to chyba dobrze, że mamy takie twory jak ten Deathstorm czy choćby opisywany niedawno deathmetalowy Live Burial. Myślę, że niesamowitych, ponadczasowych doznań to Wam ten album nie zapewni. Ale jest to po prostu pół godziny solidnej, thrashowej jazdy, momentami z deathowymi wkrętami. Taki muzyczny odpowiednik Volgswagena Passata.
Wyd. High Roller, 2016
Lista utworów:
1. Deathblow
2. Splendid Mutilation
3. Murder of a Faceless Victim
4. Immortalized Sinner
5. I Conquer
6. Enter the Void / Dunwich
7. Verdunkeln
8. I Saw the Devil
Ocena: +7/10
