Soundfear – Aztlan
(11 grudnia 2015, napisał: Prezes)

Nie widzę specjalnie sensu by zespół, który istnieje raptem 10 lat i ma na koncie ledwie dwie EPki i singla wydawał kompilację podsumowującą swoje dotychczasowe osiągnięcia. Ja jednak mam niewiele do gadania, chłopaki jak chcieli tak zrobili i wyszła z tego ta oto płytka. Materiał ten jest, co chyba jasne, skierowany głównie do ludzi, którzy z tym zespołem nie mięli wcześniej do czynienia. Na albumie tym znalazło się osiem utworów, ułożonych od najnowszych do najstarszych, czyli od „Slay For Montezuma” do tych z EPki „Head Sacrifice” z 2010 roku. Słuchając całości od razu można dostrzec, że zespół ten miał od początku pomysł na swoją muzykę i konsekwentnie kroczył obraną na początku drogą. Umyślili sobie, że będą łoić nowoczesny, mocno skażony corem death metal i dodatkowo doprawią go jeszcze różnymi etnicznymi naleciałościami. Ten ostatni pierwiastek jest chyba dość ciekawy, bo Soundfear nawiązuje w swoich lirykach do historii i kultury azteckiej. Sam klimat utworów, szczególnie tych nowszych, też mocno przesiąknięty jest tą tematyką, co objawia się chociażby w jakichś szamańskich inwokacjach czy zagrywkach rodem z muzyki rytualnej. Nie powiem, wypada to dość ciekawie i na pewno oryginalnie. W końcu niewiele metalowych zespołów, a przynajmniej niewiele w tej części świata, zajmuje się taką tematyką. Muzycznie natomiast mamy tutaj bardzo przyzwoity death metal, czy deathcore, jak kto woli, który może sam w sobie oryginalnością nie grzeszy, ale potrafi zarówno nieźle pobujać jak i solidnie przyłożyć. Jeśli ktoś nie zna tej kapeli, a lubi takie nowocześniejsze dźwięki, albo chce sprawdzić te „azteckie” inklinacje to śmiało może zaczynać od tego właśnie krążka. Ja jednak odkładam ten materiał na półkę i czekam na nowy, pełny materiał…
Wyd. zespół, 2015
Lista utworów:
1. Slay For Montezuma
2. Reconciliation of Shamans
3. The Endless Water
4. Voodoom
5. Mictlancihuatl
6. Head Sacrifice
7. Purity of Nightmare
8. Plague of the Undead
Ocena: +7/10
