Totem – Limbo
(4 grudnia 2015, napisał: mielony)

O kurwancka, co tu się wyprawia? Nagle wjeżdża Totem z nowym towarem i zasadza kopa w dupsko w minutę osiem! Dobry prezent, nie ma co. Takie niespodzianki to ja miłuję, jako i nasz pan nas umiłował. Limbo to cztery brand new kawałki dla każdego, kto metalową rozrywkę sobie od czasu do czasu wstrzykuje. Obiekt westchnień tysiąca kudłaczy ponownie dostarcza niemało ryku, a i tyleż śpiewu się z tego gardła wydobywa. Oczywiście dobrej muzyki tu też nie zabrakło, bo mamy przeca soczysty wygar, któremu wtórują strunowce zapodające motyw za motywem i jakby tego było mało, to dla smaku dostajemy też parę niczego sobie solówek. Świetnie jest znowu po tak sporej przerwie usłyszeć coś nowego od kapeli jaka zaczynała kawał czasu temu i to jeszcze w barwach Empire Records. Tym lepiej, że jest to rzecz udostępniona kompletnie za darmolca, przy której można spędzić parę wesołych chwil. Trochę tej metalowej energii jednak się człekowi udziela, a na dobre samopoczucie zawsze jest popyt. Dobra i solidna robota, w jakiej wprawdzie nic świeżego nie ma, ale trudno też oczekiwać by każdy ten powiew wprowadzał. Mi wystarczy, że gładko się tego szarpidructwa słucha. Wszystko przystępnie napisane, brzmienie full profeska, głowa więc nikogo nie rozboli od słabych aranżacji czy piwnecznego brzmienia. Radochę mi ewidentną tym Limbosem sprawili. No i cześć.
Wyd. własne, 2015
Lista utworów:
1. Part of You
2. Walking Dead
3. Convince Me
4. Limbo
Ocena: 7/10
