Cruciamentum – Charnel Passages
(5 września 2015, napisał: mielony)
Spadł mi ten album prosto na ryj i na początku nie za bardzo wiedziałem co się dzieje, bom ostrej poniewierce został poddany już w pierwszym kawałku. To się musiało udać. Pierwszy pełny album deathmetalowców z Wysp Brytyjskich wypchany jest siedmioma potężnymi hymnami o przekozackim klimacie. Bez badziewnych dodatków czy innych bzdur. Czyste napierdalańsko i to w dodatku tak złe, że nawet w piekle się łapią za głowy. Ten ciężar naprawdę wgniata, posępne dźwięki sprawiają że otwierasz oczy bardzo szeroko z wrażenia, a do tego ciągle chcesz więcej i dostajesz więcej, bo każdy kolejny utwór jest spory. Sześć czy siedem minut to tutaj nic nadzwyczajnego. Można się poczuć jak kawał mięsa przepuszczony przez maszynkę do mielenia. Cudowne uczucie, kto death metal miłuje i nosi w sercu niczym słowo boże, ten wie i potakuje ze srogością na ryju. Charnel Passages to wypiek powstały z przepisu z doskonale znanymi składnikami, ale mimo to pchasz go sobie do mordy, bo wiesz że będzie to dobre i chcesz tego. Czysta rekomendacja z mojej strony to rzecz niesłychanie oczywista i naprawdę wiele czasu z tym albumem nie potrzebowałem, by wiedzieć że koniecznie muszę sklepać do kupy kilka zdań o tym cudeńku. Niech się cholerstwo szerzy i rozsiewa smród po wioskach i miastach.
Wyd. Profound Lore Records, 2015
Lista utworów:
1. The Conquered Sun
2. Necrophagous Communion
3. Tongues of Nightshade
4. Rites to the Abduction of Essence
5. Piety Carved From Flesh
6. Dissolution of Mortal Perception
7. Collapse
Ocena: 9/10
cruciamentum.bandcamp.com
