Infernal Bizarre – Prometeusz
(29 czerwca 2015, napisał: Paweł Denys)

O Infernal Bizarre do tej pory nie miałem bladego pojęcia, ale skoro kapela zdecydowała się przysłać swój materiał w fizycznej formie, to mi nie pozostawało nic innego, jak tego dokładnie posłuchać i napisać parę zdań w temacie płyty. Pomimo, że dźwięki zawarte na „Prometeusz”, to nie do końca moja bajka, to muszę przyznać, że wysłuchanie tego albumu nie było dla mnie zbyt uciążliwe. Przede wszystkim te cztery kawałki pokazuję zespół, który dobrze wie, co chce grać. Ta ich mieszanka thrash metalu, death’u i z lekka hardcorowych wpływów robi naprawdę pozytywne wrażenie. Pełno tu znakomicie zasuwających do przodu partii, trochę ciekawych zwolnień i dość nośnej melodyki. Przyrządzone to zostało w naprawdę ciekawy sposób. Słychać wyraźnie, że nikt tu nie porusza się po omacku. Tu raczej słychać kapelę, która jest już co najmniej dobrze zgrana i świadoma swoich celów. Do tego trzeba dodać spore zaangażowanie, tak w muzykę jak i w przekazywane treści, które słychać tu na każdym kroku. Może jeszcze nie wszystko jest idealne, a nawet na pewno nie jest, ale właśnie stanowczością ten zespół może sporo wygrać. Warunki domowe z pewnością nie są najlepszych miejscem dla tych dźwięków, ale i tutaj można wyłapać sporo plusów. Faktem jednak jest, że te nastawione na skopanie dup utwory dopiero w warunkach koncertowych powinny w pełni rozwinąć skrzydła. Nie zdziwiłbym się, gdyby na takim koncercie zupełnie nikt nie stał obojętnie. O tym się może kiedyś przekonam, a na razie pozostają mi dźwięki masakrujące moje uszy ze słuchawek. Ok, z tą masakrą lekko przesadzam, bo też nie wszystko jest to wzorowe, ale słychać wyraźnie, że z tego Infernal Bizarre mogą w przyszłości być ludzie. Nie do końca jednak jestem pewien do kogo ta płyta tak w pełni jest adresowana. Taka mieszanka dźwiękowa potrafi wzbudzić opory. Sam na początku podchodziłem do „Prometeusza” bardzo sceptycznie, ale z czasem się niejako przekonałem do materiału. Minusik daję za partie wokalne. Nie jakiś wielki, ale tak siłowe, zdecydowanie hardcore’owe darcie japy jakoś nigdy mi nie pasowało. W muzyce kapeli wokal nie najgorzej się odnajduje, ale to jeszcze nie jest to. Przyszłość powinna jednak i na to przynieść lekarstwo w postaci większego urozmaicenia i dopracowania tego elementu. Słowo wypada jeszcze napisać o tekstach. Nie ma dupy Maryni, nie ma innych bzdetów. Są za to liryki bezpośrednio odnoszące się do Powstania Warszawskiego. Warto je poczytać, bo są one równie ważne, a może nawet ważniejsze, niż sama muzyka. Jak się to wszystko połączy w jedną całość, to wychodzi mi, że jest to materiał wart uwagi. Wielkich gwiazd z nich nie będzie, ale bardzo solidny reprezentant hybrydy gatunków wymienionych wyżej, to już jak najbardziej. Początek jest obiecujący.
Wyd. Infernal Bizarre Productin, 2015
Lista utworów:
1. Czas Zabijania
2. Na Zgliszczach Marzeń
3. Młodość za Wolność
4. Pojednanie
Ocena: 7/10
https://www.facebook.com/InfernalBizarreofficial?fref=ts
