Decayed – Into The Depths Of Hell
(11 kwietnia 2015, napisał: Paweł Denys)

Decayed to bardzo doświadczony już zespół, a więc zabierając się za recenzję ich najnowszego wydawnictwa liczyłem na co najmniej dobry album. Nie przeliczyłem się ani trochę i tym, co usłyszałem po włączeniu „Into The Depths of Hell” zostałem rozwalony na drobne kawałeczki. Właśnie takiego black metalu oczekiwałem i dostałem go w nadmiarze. Iskry sypią się tu nieustannie, a ja jedynie mogę przyjmować razy i się jeszcze z tego głupio cieszyć. Nie zamierzam jednak robić inaczej, bo też zawartość tego krążka cholernie mi się podoba. Wyraźnie słychać tu, że oto ten portugalski ansambl znajduje się w wybornej formie. Zawsze potrafił pisać znakomite rzeczy i tym razem nie jest inaczej. To wciąż black metal starej szkoły, a więc liczy się srogi wpiernicz, a nie jakieś wydumane zabawy z różnymi brzmieniami. Nie ma tu nic takiego, za to pełno tu momentów, gdy temperatura niebezpiecznie mocno zbliża się to optymalnego stanu. Tworzenie piekielnych i cholernie wciągających dźwięków wychodzi im z niezwykłą łatwością i to można odczuć wręcz namacalnie. Intensywny to album, przy którym za bardzo nie można liczyć na choćby chwilkę oddechu. Niewątpliwie jego zaletą jest brak jakichkolwiek mielizn. Każdy fragment jest dopracowany w najdrobniejszym szczególe, ale i programowy brud i chaos oczywiście też tu się znajduje. Zespół produkuje się z zapamiętaniem godnym wyższej sprawy, a mi nie pozostaje nic innego, jak tylko podkręcić głośność i odczuwać moc na własnej skórze raz za razem. Dużo znakomitych riffów, jeszcze więcej świetnie zróżnicowanych temp, a na dokładkę cover Bathory. To zresztą jest taki drogowskaz, który świetnie obrazuje stan rzeczy, jaki zastaniecie, gdy tylko zdecydujecie się odpalić ten krążek. To taka bomba ze zbyt krótkim lontem. Nie zdążycie uciec, gdyż momentalnie bicz Decayed dosięgnie waszych pleców. Nie ma cackania się, nie ma kombinowania, nie ma litości. Jest piekielna muza na zaskakująco wysokim poziomie. Zresztą po weteranach można się było tego spodziewać, ale sami doskonale wiecie, że to nie zawsze się sprawdza. Tymczasem Decayed pomimo dwudziestu pięciu lat na karku wciąż tworzy dźwięki świeże, świetnie zagrane i momentalnie wchłaniające się w krwiobieg. Te niewiele ponad czterdzieści minut pokazuje zespół z jak najlepszej strony. Nie zamierzam nawet szukać tu jakichś minusów. Nie pozwala mi na to zawartość krążka, która absolutnie mi się nie nudzi i od dłuższego czasu umila mi wiele chwil. Łapcie się za ten krążek, gdyż niewiele lepszych rzeczy w tak tradycyjnie pojmowanym black metalu w tym roku dostaniecie. Znakomity to krążek, który powinien odbić się szerokim echem w metalowym światku. Jeśli tak się nie stanie, to będę musiał z żalem przyznać, że spora część tego światka jest po prostu głucha. Oby do tego jednak nie doszło.
Wyd. Hellprod., 2015
Lista utworów:
1. Int(r)o The Depths of Hell
2. Beyoned The Grave
3. The Realm of Nis
4. Winged Beasts
5. Di Manes
6. Of Anath and Mot
7. Omens of Doom
8. From Hell They Rise
9. The Rite of Darkness
10. Ravenous Spectres
Ocena: +8/10
https://www.facebook.com/DKD666
