CETi – Extasy’93 Live
(28 listopada 2004, napisał: FATMAN)
Pod koniec zeszłego roku w sprzedaży ukazała się reedycja płyt Ceti. Do wielkich miłośników ekipy Kupczyka nigdy nie należałem, ale że bardzo lubię klasyczne heavy metalowe koncerty postanowiłem zaopatrzyć się w to wydawnictwo.
Zapisu występu dokonano już dziesięć lat temu, co jednak nie przeszkadza w jego słuchaniu. Muzyka brzmi zadziornie i co niezwykłe – nowocześnie. W tym miejscu należy szczególnie pochwalić Andrzeja Łysowa, który to bardzo dobrze radzi sobie w roli gitarzysty prowadzącego. Mimo wirtuozerskiej gry Łysowa i dużych starań Macieja Przybylskiego grającego na basie, czuć jednak wyraźnie brak klasycznego gitarzysty rytmicznego, a co za tym idzie zespół traci trochę ze swej siły rażenia. Całość setu składa się z najbardziej popularnych kompozycji Ceti. Możemy m.in. usłyszeć: „Fire Angels”, „Burning Fantasy”, „Ogień i Łzy” oraz „Lamiastrata”. Jednak Grzesiek wraz z Andrzejem przypomnieli o swej przeszłości związanej z Turbo poprzez wykonanie sztandarowego numeru z „Kawalerii Szatana” tj. „Sztuczne Oddychanie”. Świetny pomysł poparty chyba największym aplauzem na całym występie. Szkoda, że dziś nie można już zobaczyć Turbo na żywo. Ma się tą chcicę, no nie? Pod koniec muzycy wykonali jeszcze niezbyt udaną „Satan’s Cavalery pt.III”. Bez dwóch zdań jest to profanacja i uważam wykonywanie jej na żywo za chybiony pomysł. Co było do przewidzenia publika najbardziej żywo reagowała na utwory związane z Turbo, a klasyki Ceti przyjmowała z troszkę mniejszym entuzjazmem. Generalnie fani zawiedli. Widać to bardzo dobrze w momencie, w którym Kupczyk prosi wszystkich o powiedzenie po jakimś fragmencie tekstu „amen”, a oprócz wokalisty nikt chyba nie zadał sobie trudu wypowiedzenia tego wyrazu. Żenada… Zresztą całemu występowi trochę brak dramaturgii. Tego heavy metalowego pazura.
Płyta wyraźnie wydano mając za cel przypomnieć szerszemu audytorium o Ceti oraz by spróbować zwrócić uwagę młodych fanów na zespół sprzed lat. Jak na reedycje przystało na krążku możemy znaleźć ciekawe bonusy. Konkretnie na srebrnym krążku znajduje się intro oraz aż trzy utwory w formacie teledysków. Z perspektywy czasu trochę żałuje, że nie dołożyłem trochę pieniędzy na koncertówkę Gamma Ray.
Lista utworóó
Ocena: +6/10
