Lewis and the Strange Magics – Demo
(14 marca 2015, napisał: mielony)

Demo, któremu właśnie kilka zdań poświęcę, to materiał utrzymany w duchu lat 70. Occult rock, czy jak to tam zwać, grany przez trio z Barcelony od razu wrzucił mi skojarzenia ze szwedzkim Ghost. Z tym że Lewis zrobił mi o niebo lepiej. Nie bez znaczenia jest w tym wszystkim oprawa, bowiem na dupery i cycki zawsze miło popatrzeć (odsyłam do fejsowego profilu). Pierwszy wałek to absolutny hicior, kawał solidnego rocka, który zapada w pamięć i chce się go słuchać naprawdę wielokrotnie. Chwytliwy refren, dodatki w postaci organków, przyjemny dla ucha wokal (nawet jeśli trąci amatorką, to dla mnie żadna w tym przeszkoda, by mieć z tego odsłuchu radochę), prosta gra perkusji i klimatyczna gitara. Pozostałe dwie pieśni to konsekwentne podążanie właśnie tym obranym na początku szlakiem. Łącznie daje nam to kwadrans fajnego grania i absolutnie ani razu nie zdarzyło mi się, bym odpalił to sobie tylko jednorazowo. Za każdym razem jest to sesja kilku zapętleń. Nie ma co ukrywać, po nawałnicy deathmetalowych albumów to właśnie takiej muzy potrzebowałem. Bardzo przyjemna przerwa od tych morderczo intensywnych płyt. Zdecydowanie warto sprawdzić, bo typy odgrzebują tutaj trupa lat minionych, ale potrafią tchnąć w niego drugie życie. Wiedzą jak sklecić trochę dobrej muzyki i robią z tej wiedzy dobry użytek. Na okładkę pełniaka proszę tylko cycki wrzucić, coby dzieło było kompletne. A że ten będzie, to rzecz pewna, bo już powoli zaczynają coś przebąkiwać na ten temat.
Wyd. własne, 2014
Lista utworów:
1. How to be You
2. Cloudy Grey Cube
3. Golden Threads
Ocena: 8/10
