Tsima – Shatter
(22 stycznia 2015, napisał: mielony)
Pochodzą z Dolnego Śląska i w moim odczuciu tamtejsza ludność może być z nich dumna. Dejm, mnie rzuciło setki kilometrów dalej, a też raduje się moje serce i dusza. W swoim post-rock/metalowym graniu porozumiewają się ze słuchaczem jedynie za pomocą dźwięków. Swoje najnowsze dzieło udostępnili wszystkim chętnym ich posłuchać. A jest czego słuchać. Pięknie budują napięcie, w każdej minucie starają się utrzymać moją uwagę i naprawdę im to wychodzi. Soundtrack w sam raz do porannej trasy do pracy i gapienia się w okno. Pełna wczuwka i skupienie, nie interesuje mnie kompletnie nic z tego, co dzieje się dookoła. Dwie gitarki, bas i gary. Doskonały zestaw, nie potrzeba tu niczego więcej, niczego mi w tym nie brakuje. W nosie mam wiolonczele, skrzypki, organki czy trzy dźwięki fortepianiu gościnnie zagrane przez Możdżera. Z nielicznego instrumentarium można wyczarować smakowitości i przy muzyce Tsima odczuwam to bardzo silnie, chłopaki mają do tego talent i umiejętności. Słodzę tej młodzieży strasznie, ale nie będę im szczędził superlatyw, bo zwyczajnie pozamiatali. Przygotowali galerię miodnych riffów, którymi regularnie się nacieram i jest mi z tym dobrze. Kończąc dodam tylko, że aktualnie materiał dostępny jest tylko cyfrowo, ale gorąco liczę na to, że podobnie jak ich pierwszy album, ten również doczeka się wydania na krążku. Biorę od razu!
Wyd. własne, 2014
Lista utworów:
1. Philae
2. Fracture
3. Split
4. Maria
5. Infarkt
6. Last Train to Lusatia
Ocena: 9/10
