DWELL – VERMIN AND ASHES
(4 stycznia 2015, napisał: Przem "Possessed")

Przyznam się, że nazwa kapeli nic mi nie mówiła, gdy dostałem ich materiał. Sprawdziłem więc co nieco na Metal Archives i okazuje się, że muzycy Dwell pochodzą z kilku bardziej, lub mniej znanych zespołów. Muzyka jaką wykonują to death/ doom spod znaku melodyjnego grania, lecz niech Was to nie zwiedzie, to melodyjne granie przywodzi na myśl produkcje z początków lat 90tych. W muzyce Duńczyków jest właśnie coś takiego oldschoolowego i mimo jej prostoty, oszczędnych solówek słucha się tego dużo lepiej niż tylko dobrze. Na początek dostajemy „A Collapse Sublime”. Ciężki utwór z melodyjnymi riffami i głębokim growlem. Melodia rozwija się powoli, gitara zaczyna wygrywać riff, podnosi się jej tonacja, pojawiają się oszczędne klawisze, które podkreślają klimat. Dochodzi nałożony drugi wokal, zmiana goni zmianę, a wszystko to w obrębie tych samych riffów. Kolejne solo i muzyka wycisza się, gitary delikatnie uzupełniają swoją pracę, po chwili uderza mocno perkusja i wracamy do motywu przewodniego. „Pathless And Dormant” to intro, którego dźwięki brzmią niepokojąco i odrobinę kosmicznie. Rozkręca się stopniowo, w końcu pojawia się przesterowana gitara i wokal, które po chwili cichą, a ich miejsce zajmuje kilka dźwięków fortepianu. Na zasadzie kontrastu „Vermin In My Arteries” zaczyna się zdecydowanie mocniejszym uderzeniem. Szybkie przejścia perkusyjne, ciężkie gitary, ryk wokalisty i zwolnienie, gitary kontynuują swoje zawodzące riffy, na których tle pojawia się prosta, lecz szybko zagrana solówka, nakładające się wokale i nagle pojawia się piękna melodia. Mimo to muzyka nie traci na swoim ciężarze. Kolejna solówka, teraz już odegrana w dużo wolniejszym tempie, a wszystko to w rytm perkusji, która jest wyśmienicie zaaranżowana. Chwilowe zawieszenie dźwięków i nagle galopada perkusyjna do dźwięków wolnej melodii, która przyspiesza, szybkie piórkowanie…. Krzyki jakby męczonej osoby w tle i już rozpoczyna się „Plunging Into Ash Tombs”. Kolejne kosmiczne dźwięki otwierają ten utwór, by gdy milkną odzywa się gitara, wygrywając transowy riff. Szybko pojawia się spokojna perkusja i wokal. Po chwili praca gitar zmienia się, przeplatają się ich motywy. Wolne przejścia mają moc łamania kości, a wokal miejscami wznosi się do krzyku. Nagle wszystko się urywa i zostaje gitara, kolejnym zaskoczeniem jest szybkie, mocne uderzenie i ostre przyspieszenie, zmiana riffów. Gdzie w tle pojawiają się gitarowe solówki, tutaj każdy dźwięk jest przemyślany, a muzyka wielowymiarowa. „Become The Void” przypomina mi bardzo elektroniczne zapędy Burzum, żeby nie powiedzieć, że melodia jest wręcz zerżnięta z płyty Grishnaka. Następujący po niej „Perditions Mire” rozpoczyna się bardzo monumentalnie. Instrumenty pracują wolno, a wokal jest pełen ekspresji. Stopniowo, niezauważenie wszystko przyspiesza, pojawia się solówka. Muzyka toczy się swoim wolnym rytmem, by pod koniec utworu zaczarować nas solówkami gitarowymi. Niby to wszystko już było, lecz ciężko się oprzeć urokowi jaki ma ten mini album. Czy to ze względu na aranżacje, zmienną pracę perkusji, czy masę smaczków, które odkrywa się dopiero z każdym kolejnym przesłuchaniem. A może po prostu to sentyment za takimi dźwiękami, które pokochałem za sprawą chociażby pierwszych produkcji Anathemy. Myślę, że każdy sam powinien się przekonać na ile muzyka Dwell do Niego przemawia.
Wyd. Hells Headbengers, 2015
Lista utworów:
- A Collapse Sublime
- Pathless And Dormant
- Vermin In My Arteries
- Plunging Into Ash Tombs
- Become The Void
- Perditions Mire
Ocena +8/ 10
https://www.facebook.com/dwellperdition
https://shop-hellsheadbangers.com
