Burzum – Aske
(28 listopada 2004, napisał: FATMAN)
Przed napisaniem tej recenzji autentycznie poczułem tremę. Bo czy ja mały chłopczyk, jestem wstanie zmierzyć się z legendą Burzum? Burzum jest projektem założonym przez Varg’a Vickernes’a. Varg (alias Count Grishnakh) na tym albumie wspomagany jest przez samego Samoth’a z Emperor. Zacznę od okładki. Jak pewnie widzicie obok, przedstawia ona zgliszcza starego kościoła, który został podpalony przez Grishnakh’a w czasie jego aktywnej działalności w Black Circle. Ep’ka podzielona jest na dwie części. Pierwsza to „Winter”, a druga „Hate”.
Zaczyna się od utworu „Stemmen Fra Taarnet” pochodzącego z grudnia 1991 roku. Pierwszy i zarazem jedyny utwór z części "Winter" zaczyna się powolnym zgłaśnianiem perkusji. Wchodzą gitary i zaczynają uzupełniać sekcję. Po chwili Varg zaczyna opętańczo wyć. Jego wokalu nie można nazwać growlem ani skrzekiem. Jest on po prostu niepowtarzalny. Kiedy go słyszę mam wrażenie, że w poprzednim wcieleniu Vickernes na pewno był wilkiem. Utwór pędzi tak prawie do końca. Choć określenie „pędzi” nie jest tu może na miejscu, gdyż perkusja idzie w średnim tempie z wyraźnie zaakcentowanymi podwójnymi uderzeniami stopom. Kolejny jest „Dominus Sathanas” z maja 1990 roku. Początek strony „Hate” jest instrumentalny. Tempo jest wolne gitary mają chyba najlepszy sound z całej płyty. Słychać, że udział Samoth’a bardzo dobrze wpłynął na pracę tego instrumentu, gdyż Count jakimś wspaniałym technikiem nigdy nie był. W tej kompozycji nie ma w ogóle garów, co pozwala się skupić jeszcze bardziej na gitarach. Kiedy słyszę ten utwór mam wrażenie, że wokół mnie powstaje jakaś mgła – zawiesina. To niewiarygodne, że w tak czystej postaci, używając tylko do tego paru dźwięków można oddać zło, nienawiść i ciemność. Ostatni utwór na tym krótkim wydawnictwie jest „A Last Forgotten Sad Spirit” pochodzący z września 1991 roku. Moim zdaniem ta kompozycja jest kwintesencją wczesnego Burzum. Szybkie tempo (chodź dziś uważane było by za średnio-wolne), prosta gitara, wysunięty bas i ten niepowtarzalny wokal. Wszystko to ma taką siłę, że kiedy słucha się tego wieczorem ma się wrażenie, iż znajduje się w jakimś lesie 666 km od Oslo.
„Aske” nie można oceniać pod względem produkcji czy też techniki muzyków. Jest to album zupełnie z innej beczki, którego siła tkwi w klimacie i atmosferze wokół jego stwórcy. Jest to po prostu pozycja „kultowa”, która nie każdemu musi się podobać, ale każdy musi oddać jej szacunek. Bo wydawnictwo to jest jedną z pierwszych płyt black metalowych i m.in. dzięki niemu możemy cieszyć swe uszy produkcjami tego nurtu z całego świata. Po aresztowaniu Vickernes’a kościoły płonęły jeszcze wiele dni…
Lista utworóó
1. Stemmen Fra Taarnet
2. Dominus Sathanas
3. A Last Forgotten Sad Spirit
Ocena: 9/10