Darzamat – Semidevilish

(29 stycznia 2005, napisał: FATMAN)


Darzamat – Semidevilish

Naprawdę, tego się nie spodziewałem! Po niezbyt udanej, przesiąkniętej eksperymentami ostatniej płycie, Darzamat bez skrępowania podąży w kierunku black metalu w jego symfonicznym wydaniu. Ten zespół grał już chyba wszystko, bo przecież swego czasu grupa lubowała się ambientowych dźwiękach, ale żeby black metal?! Dobra, już się nie będę czepiał, bo cokolwiek myśleć o muzycznym niezdecydowaniu czy też jak ktoś woli schizofrenii Darzamat to trzeba przyznać, że każda płyta tego zespołu prezentuje się całkiem przyzwoicie w przegródce stylistycznej, w jakiej w danej chwili znajduje się zespół.
Podobnie jest i tym razem. „Semidevilish” jest płytą dobrą i z żalem musze przyznać, że tylko dobrą. Początek może i zwala z nóg, bo zarówno „In Red Iris” jak i „Era Aggression” są kompozycjami bardzo udanymi, ale jednak z czasem wyraźnie widać, że grupie brakło pomysłów na równie ciekawą dalszą część materiału. Obie kompozycje pokazują mocne strony nowego oblicza Darzamat, czyli gitary, które to prześcigają się w wypluwaniu z siebie dużej ilości, coraz to bardziej poszarpanych riffów, ciekawe aranże i urywającymi głowę sola. W ogóle partie tego instrumentu kojarzą mi się z tym, co za „Wielką Kałużą” robią wszystkie sprawniejsze i bardziej rozgarnięte death metalowe komanda. To jest zarazem i moim zgryzem, bo trudno jest nie zauważyć wyraźnych nawiązań do greckiego black metalu, jaki wykonywało m.in. nieodżałowane Septic Flesh, ale z drugiej strony trudno marginalizować wpływy takich zespołów jak Morbid Angel. Podobać mogą się również wokale, choć głos Nery można było minimalnie bardziej wyeksponować. Obie kompozycje nie ustrzegły się również i tego, co mówiąc oględnie w nowej propozycji zespołu z Katowic po prostu mi się nie podoba. Rażą nieciekawe, przewidywalne podkłady rytmiczne, które to kontrastują z obrazowo sprawę ujmując – kotłem, w którym ciągle coś się dzieje, ciągle coś bulgocze. O mały włos a zapomniałbym o brzmieniu, które może się podobać i śmiem twierdzić, iż razem z ostatnim albumem Frontside jest zdecydowanie najlepszej brzmiącą płytą, którą opuściła ściany Mamut Studio. Duże wrażenie, szczególnie za pierwszym przesłuchaniem, robi niesamowity ciężar, moc, ale i selektywność tego soundu. Brawo!
„Semidevilish” jest płytą dobrą, choć jestem pewien, że zespół stać na znacznie więcej. Wszystko niby jest na miejscu, ale jednak brakuje jej tego czegoś, co sprawia, że człowiek cały czas wraca do danego albumu. Brak jej tej „pełni”. Na razie Darzamat zaoferował nam, mocno naciągając rzeczywistość, album umiejscowiony gdzieś w klimatach greckiej sceny black metalowej. Nie wiem jak wy, ale mnie już ciekawi, co będzie następne…
Lista utworóó
1. Intro
2. In Red Iris
3. Era Aggression
4. Time Of Obscure Emotions
5. Fistful Of Ashes
6. Demise
7. Absence Of Light
8. The Darkest One
Dusk
9. From Beyond
10. In its Cobweb
Ocena: +7/10

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty