Horrified – Descent Into Putridity
(26 października 2014, napisał: Paweł Denys)

Przyszedł czas zmierzyć się z debiutem Horrified z Wielkiej Brytanii. Mógłbym w tym miejscu napisać, że to kolejny zespół próbujący swoich sił z oldschoolowym graniem, które swoje korzenie ma w szwedzkim death metalu i zakończyć tą recenzję, ale tak nie zrobię i jeszcze kilka zdań dopiszę. Przy pierwszych odsłuchach byłem tym albumem niemal zachwycony. Wraz z każdym kolejnym przesłuchaniem entuzjazm ustępował miejsca zdrowemu rozsądkowi. W rezultacie jestem z lekka wewnętrznie rozdarty. Z jednej strony ten debiut jest mocny. Poprawnie zagrany, potrafiący nieźle kopnąć w mosznę i sadystycznie się przy tym uśmiechnąć. Nie ma tu mielizn, nie ma ewidentnych pomyłek. Słychać, że kapela wie co chce grać i na tyle solidnie podeszła do tematu, że poszczególne kawałki skutecznie sypią gruzem. Z drugiej strony nie ma tu nic odkrywczego, ani nic nowego. Takich kapel jest obecnie całe zatrzęsienie. Praktycznie każda szanująca się wytwórnia ma w sobie przedstawiciela tej mody ( tak to trzeba określić). Jednym takie granie wychodzi lepiej, bo dodają do tego coś od siebie i potrafią tchnąć w te dźwięki świeżość, drugim nie chce się nic nowego wymyślać i skupiają się na odgrywaniu patentów z płyt swoich idoli sprzed lat. Tak właśnie wygląda sprawa z tym albumem. Jest poprawny, jest dobrze zagrany, ale jednocześnie nie wnosi niczego nowego. Utwory po pewnym czasie zlewają się w jedno i tak sobie leci ta płyta, a w głowie za wiele z niej nie zostaje. Nadaje się „Descent Into Putridity” jako podkład do wykonywania różnych czynności w domu, ale gdyby tak usiąść i skupić się na samej muzyce, to okazuje się, że za wiele nowych rzeczy tu się nie dowiemy. Z tym zespołem i jego propozycją muzyczną jest trochę tak, jak z solidnym zapleczem pierwszej ligi w piłce nożnej. Zespół gra sobie w drugiej lidze, bo ktoś tam przecież musi grać, ale jednocześnie nie ma żadnych ambicji, żeby awansować o klasę wyżej. Ma oczywiście swoją bazę kibiców i jest ustabilizowany, ale ponad przeciętność się nie wybija i nigdy nie wybije. Tak właśnie widzę Horrified. Widzę dla nich miejsce w drugiej lidze. Widzę kilku maniaków, którzy z dużą dozą przyjemności wysłuchają płyty, ale na tym sprawa się zamyka. Nic w tym złego, ale też nie ma mowy o jakimś nadmiarze dobroci. Poprawnie, ale tylko poprawnie. Dla jednych to wystarczy, a dla drugich już nie. Ja lokuję się gdzieś tak po środku. Niby jest ok, ale nie zapamiętam tego albumu na dłużej. Pewnie do niego jeszcze kiedyś wrócę, gdy będę potrzebował solidnego zaplecza muzycznego do wykonywania jakichś czynności w domu. Taka to rola przypada tej płycie i tak raczej zostanie. Czy dla was to wystarczy? Sami się przekonajcie.
Wyd. Memento Mori, 2014
Lista utworów:
1. Tomb of Rebirth
2. Narcolepsy
3. Mortally Deceased
4. Descent Into Putridity
5. Buried Among Putrified Flesh
6. Veil of Souls
7. Repugnant Degeneration
Ocena: +6/10
https://www.facebook.com/Horrifieduk?directed_target_id=0
