Serpentia – Ivy
(22 stycznia 2005, napisał: FATMAN)

Ten wywiad nie był rzeczą prostą. Jego „robienie” było mozolne, a i niepozbawione wszelakich złośliwości z obu stron. Jednak, to chyba dobrze, bo dzisiaj w czasie, gdy każdy poklepuje drugiego po plecach takie rozmowy nabierają nowego wymiaru, a może się mylę…
Cześć Ivy! Pytania do tego wywiadu zacząłem pisać 11 listopada i ciekawi mnie jak ty widzisz tamte wydarzenia?
Na pewno było ciężko.
Coś mi to śmierdzi wymigiwaniem się od odpowiedzi…
Tak wymiguje się (śmiech)…
Czujesz się patriotą?
Nie wiem, co masz na myśli – kocham ten kraj jako miejsce, nienawidzę polityki – to wszystko.
Siedzisz teraz w Anglii. Rozumiem dobrodziejstwa Unii Europejskiej, ale jesteś w stanie wyjaśnić mi, czemu tylu polskich muzyków metalowych celuje właśnie w to miejsce?
Może, dlatego że można więcej zyskać?
Zyskać? A gdzie tu miejsce na młodzieńczy idealizm? Zresztą w tej chwili Polacy mogą chyba pracować też w innych krajach…
Tak teraz możemy pracować w wielu miejscach, jednak my będąc na koncercie w Anglii, poznaliśmy tyle wspaniałych i życzliwych nam osób, że postanowiliśmy tam wrócić. Tak jak w naszym tekście – „przez ciernie do gwiazd” – postanowiliśmy zmienić tor naszych gwiazd. No i ja, Chriser, Panzervst jesteśmy tutaj.
Mógłbyś pokusić się o krótką charakterystykę każdej z waszych produkcji?
„…And The Angels Descended To Earth“- słaba produkcja, młodzieńcza werwa. Materiał komuś nawet się podobał. „Dark Fields Of Pain” – dużo pracy, wyciągniecie wniosków. Materiał o “niebo” lepszy (śmiech). „Nails Enigma” – najlepiej dopracowana i brzmiąca nasza płyta. To, która jest najlepsza jest kwestią gustu.
Podejrzewam, że będziesz teraz starał się przekonać mnie, że wasza nowa płyta jest zarazem i waszą najlepszą. Możesz nie rzucać ogólnikami, a podać dokładnie, w jakich kwestiach „Nails Enigmat” jest lepsza od np. swojej poprzedniczki?
Nikogo nigdy nie będę przekonywał do naszej muzyki! Co ja jestem, kurwa Klaudiusz z TV Market? Muzyka powinna się bronić sama. Jest tak wiele ludzkich gustów. Jednym się spodobamy, a inni stwierdzą, że to, co gramy to gówno…
Gust. Zwykle dyskusje na jego temat prowadzą do mocnych kwasów na różnej płaszczyźnie. Sądzisz, że publika w kraju posiada takowy?
Co do gustu, to rzeczywiście przeważnie doprowadza do kwasów. Chyba każdy z nas kiedyś pokłócił się ze swoim kumplem o jakąś kapele – temat rzeka.
Tak jest to temat rzeka, ale mam wrażenie, że tym stwierdzeniem raczej starasz się wymijająco nie odpowiedzieć na pytanie jak oceniasz gust fanów ekstremy w Polsce…
No wiesz, nie czuję się na siłach oceniać oceniania gusta polskiej publiczności.
Dobra, wróćmy jednak do płyty. „Nails Enigmat” ma charakterystyczne brzmienie. Mogę się założyć, że na pewno nie nagrywaliście go w obleganym przez wszystkich Hertz czy Selani. Na Sanok też bym nie stawiał… Może znów wybraliście się do Jarka Barana?
Za całą produkcję (nagrywanie śladów, miks, mastering) odpowiedzialny był Chriser. Wynajęliśmy studio bez obsługi, chociaż czasami siedzieliśmy razem z Bananem (Symbolic Immortality) i gadaliśmy o różnych głupotach (śmiech). Chriser się postarał, a my mamy solidnie nagrana płytę.
Nie da się ukryć, brzmienie macie bardzo solidnie. Wiesz, tylko ciekawi mnie, co was pchnęło do takiego rozwiązania, wiesz bardzo mało kapel decyduję się na to, aby produkować sobie płyty samemu…
Po pierwsze, to za dużo płyt z ostatnich miesięcy brzmi tak samo. Po drugie Chriser dokładnie wiedział jak ta płyta ma brzmieć. Szukał brzmienia dla każdego instrumentu, dużo nagrywał, próbował, ciągle przynosząc nam efekty swojej pracy. Potem porównywaliśmy to z innymi produkcjami itd. Mieliśmy pewność. że nikt lepiej nie uchwyci naszej muzyki niż on. Żeby skrócić okres oczekiwania na naszą płytę nagraliśmy cover Kinga Diamonda – „Eye Of The Witch”. Gdy usłyszeliśmy rezultat byliśmy bardzo zadowoleni. Jako ciekawostkę dodam, że Chris wysłał ten kawałek do Andi’ego La Roqua (gitarzysty i producenta zespołu) i myślał, że nie będzie żądnej odpowiedzi, a tu chłop odpisał, iż – „sound is fucking great!”. Było to dla nas jak spełnienie marzeń, bo jesteśmy wielkimi fanami Kinga i Mercyful Fate. Jedyna rzecz której się obawialiśmy. to dystans do produkcji, no wiec w cholerę ludzi, naszych fanów wypowiadało się na temat wersji demo naszej płyty. Bardzo nam tym pomogli.
Wcześniej wspomniałeś jeszcze o Symbolic Immortality. Grupa ta nie istnieje już od lat, jak doszło do tego, że Miriam zaśpiewała w jednym utworze na waszej płycie? Kto wyszedł z propozycją takiej kooperacji?
Z ta propozycja wyszedłem ja, ponieważ jestem fanem Symbolic Immortality. Podczas koncertu z Cannibal Corpse, który grałem jako członek Anal Stench zobaczyłem na Enter Chaos z Marta i widząc ją na scenie na myśl przyszła mi Miriam. Miriam na początku była zaskoczona moim telefonem, później umówiłem się z nią w celu przedstawienia mojego pomysłu. Miriam to wspaniała, kochana osoba, która nigdy nie zatraciła swojej charyzmy oraz wspaniałego poczucia humoru. Tak, wiec powstał utwór – „Probability Of Your Suffering”, a my mieliśmy wspaniała zabawę tworząc ten numer.
Czemu nie zdecydowaliście się na umieszczenie całych, a tylko fragmentów tekstów?
Związane jest to z ludźmi, którzy starali się udowodnić nam ze mamy zły wpływ na słuchaczy. Jak każdy chyba wie, tacy ludzie są zwyczajnymi ignorantami, zwyczajnymi durniami żądnymi jakiś wydumanych sensacji. Wiedząc, że będą chcieli znowu się do czegoś przyczepić – zamieściliśmy tylko wybrane sentencje.
Właśnie przypomniało mi się, że kiedyś powiedziałeś o nowej płycie, iż „będzie esencją zgorzknienia, jadu i furii”. Sądzisz, że „Nails Enigma” taka jest?
Myślę, że nam się to udało. Połączyliśmy przeszłość z przyszłością. Tak powstała Serpentia, o wiele bardziej miażdżąca niezapominająca, o tym, co ja zawsze cechowało – melodii. Teksty, to czyste zgorzknienie – żal, smutek, furia – jestem z nich bardzo dumny. Zawsze przykładaliśmy do nich wielkie znaczenie, nigdy nie traktowaliśmy ich po macoszemu.
Zdarza ci się czasem stan wkurwienia na wszystkich, kiedy myślisz: „ludzie, jaka to jest sztuka? Ja po prostu chcę pohałasować sobie z kumplami i czasem napić się piwka.”?
No teraz przegiąłeś (śmiech)! Co to za pytanie (śmiech)? Piwo pije, kiedy mam na nie ochotę; a z kumplami wole spotykać się w knajpie.
Może to się wydać dziwne, ale mam zwyczaj czytania thanksów na płycie. W waszym przypadku szczególnie zaintrygowały mnie podziękowania dla pewnych osiemnastu fanów…
Tak było nam bardzo milo, że ktoś dał na nas swój glos w podsumowaniu roku magazynu Thrash’em All .To jest taki ukłon w ich kierunku – Dzięki!
Braliście udział w trasie The Lost Killing Tour II z zespołami Vedonist i NeWBReeD. Jak udało wam się wkręcić w to przedsięwzięcie?
Na początku w trasie miała brać Atrophia Red Sun, lecz nie mogli zagrać. W ramach koleżeństwa Covan zasugerował w zamian za swój zespół. Atrophia to koleżeńskie bestie – pozdrawiam!
Nuuuuda. Liczyłem na jakieś groźby, kłótnie, podchody, ech… Mówisz, że zasugerował was Covan? Tak samo jak Atrophia Red Sun jesteście z Krakowa, więc chyba mogę domniemywać, że wasza scena jest mocno skonsolidowana…
No tak, zdarzały się dzikie imprezy z kolegami z innych grup muzycznych. Co do jednej z nich musiałem zapłacić 515 złotych naszemu wymiarowi sprawiedliwości (śmiech).
A jak wspominasz całą trasę? Fani dopisali? Ja niestety miałem pecha być na koncercie w Chorzowie, który ze względu na frekwencję nie odbył się …
Frekwencja na koncertach, na których graliśmy – była nienajlepsza, żeby nie powiedzieć tragiczna (śmiech). Jak wspominam… Najlepiej „bully boysow” z Katowic (śmiech)! Nie chcieli nas stamtąd wypuścić (śmiech). Jakbyś widział nasze miny, gdy ktoś powiedział, że mają broń (śmiech)! Powiedzieliśmy sobie, że jak będziemy uciekać, to pomiędzy drzewami, tak żeby trudniej było nas trafić. Covan tez był niezły – zaprosił nas po koncercie na imprezę, na której sam się nie zjawił. Ludzie, u których owa impreza się odbywała, byli trochę zdziwieni naszą obecnością (śmiech).
Wyobrażam sobie, ale teraz już przynajmniej wiem, czemu samochód z panami z Atropia Red Sun tak szybko wyjeżdżał spod klubu. Ciekawi mnie jak wygląda sprawa koncertów po wydaniu “Nails Enigma”? Możemy się spodziewać zwiększenia waszej koncertowej aktywności?
Niestety, nie zależy nam na graniu koncertów z miernym brzmieniem, do tego obecna sytuacja nie jest sprzyjająca do grania – kto zapłaci za nasz przylot z Anglii? Także będzie jeszcze gorzej (śmiech)!
Przeglądałem materiały z waszej strony internetowej i większość pochodzi z okresu "Dark Fields Of Pain", chyba tym razem Metal Mind Productions trochę was zaniedbał…
Mamy zdjęcia z nowej płyty, trzeba się tylko do nich zgłosić po takowe. Co do zaniedbań –nasz szef był ostatnio bardzo zajęty kobietami na krzyżach nie widziałeś tego w TV? Na prawdę musisz go zrozumieć, nie jest łatwo znaleźć tak brzydkie i tłuste baby dla Carpathian Forest. A kim jest ta przeklęta Serpentia żeby czegoś od niego żądać?
Przeglądając te teksty znalazłem sporo pochwał, ale i też jawnego włazidupstwa…
Recenzje jak recenzje ludzie piszą to, co chcą i co im pasuje. Jak uważasz, że dostajemy za dużo pochwal, to ty możesz to zmienić i dokopać nam w swojej recenzji. Jeśli tylko cię to uszczęśliwi…
Ja za to widzę, że ciebie najwyraźniej uszczęśliwia wykpiwanie wszystkiego jak leci. Nie znam cię, więc trudno jest mi wyrokować, ale powiedział ci już ktoś, że jesteś trudną osobą we współpracy?
No pewnie, że to słyszałem, ale są jeszcze ludzie, którzy mnie lubią (śmiech)! Czasami potrafię być elastyczny (śmiech). Poza tym w nasz zespół to same trudne osobowości (śmiech)! Może, dlatego tak dobrze się dogadujemy…
Przeglądałem wasze fotki z okresu „…And The Angels Descended To Earth“ i zaintrygowała mnie tam mała dziewczynka, która z wami wzięła udział w tej sesji fotograficznej. Na albumie pojawiają się głosy dziecka, a i twoje zdjęcie w pewnej wymownej koszulce można znaleźć i w środku bookletu…
Tak to wszystko ma jakieś znaczenie, to wszystko się gdzieś łączy. Jeśli ktoś będzie naprawdę szukał, to w końcu odnajdzie znaczenie tego wszystkiego.
Świetnie, po prostu zajebiście. Wiesz, ja domyślam się, że chodzi tu o coś na kształt twojego przeciwieństwa, może alter ego? Jednak w swojej ignorancji i infantylności miałem nadzieję, że będziesz chciał powiedzieć na ten temat coś więcej, rozwinąć ten pomysł…
Dobra, jesteś uparty to ci powiem. Od płyty „Dark Fields Of Pain” mieszałem rzeczywiste wydarzenia z moją fikcją. Miało to być cos w rodzaju naszego manifestu. W tytułowym utworze „Dark Fields Of Pain” przedstawiłem historię małego Michałka, który został bestialsko zabity, a nie chciałem przejść obok tego obojętnie. Później z telewizji dowiedziałem się o dzieciach z beczek, pedofilu z filharmonii, dziecku przetrzymywanym w czymś wyglądającym jak kufer. Mój żal oraz agresja rosła z każdym następnym dniem, tak postanowiłem stworzyć koncept „Nails Enigma”. Jest to historia o człowieku po tzw. przejściach, stracił rodzinę w wypadku, i jest prywatnym detektywem. Cała rzecz toczy się w mieście, w którym rok wcześniej, ktoś zabijał ludzi zostawiając im w rękach gwoździe. Tym kimś był Narsinha znany z „Dark Fields Of Pain”. Była to swoista zemsta za swojego podopiecznego. Odkrywając nowe watki tej historii, nasz bohater zaczyna się na tyle wciągać, że staje się jej częścią. Staje się egzekutorem. Do tego dochodzi wątek anielski itd. Myślę, że teraz moja odpowiedz będzie dla ciebie wystarczająca.
Macie zamiar dalej rozwijać tą historię?
Nadzień dzisiejszy koncept jest zakończony, jednak oczywiście są jeszcze nierozwiązane watki, które dają mi możliwość kontynuowania tej historii. Jednak główny bohater „Nails Enigmat” przechodzi na druga stronę, także nie ma możliwości by wrócił.
W świecie heavy metalu bardzo popularne są horrory. Im brutalniej, tym lepiej. Wasza historia może pretendować do grona, tych wszystkich strasznych opowieści. Ciekawi mnie, czy masz swoją teoria na temat skąd wśród długowłosych takie zafascynowanie strachem?
Wydaje mi się, że może nie horror, co dobry thriller. Co do horrorow to, kto ich nie lubi? Będąc młodsz wraz z moją koleżanką, co tydzień składaliśmy się na taki film to było jakby rzec nasze hobby. Magda pozdrawiam (śmiech)! Teraz bardziej podobają mi się thrillery w stylu „Siedem” czy „Odkupienie”. Myślę, że są bardziej przerażające.
Mam wrażenie, że do waszych zdjęć przykładacie sporą wagę. Jak sądzisz, jest to wynik pedantyzmu, wielowątkowości Serpentii czy może pychy i zadufania w sobie?
Myślę ze to pycha, bo przecież nie możemy chcieć zrobić czegoś na poziomie?
Wiszę, że traktujesz te pytania bardzo wybiórczo, ale jak chcesz niech i tak będzie. Czym kierowaliście się przy tworzeniu tych fotografii? Myślę tu szczególnie o przedostatniej sesji. Kilka ujęć jest świetnych, choć pod względem warsztatu jest z nimi różnie… Kto tak w ogóle robił te fotki?
Fotografie robiła żona Pin’a, która zajmuje się tym profesjonalnie. Wiadomo jedne wyszły lepiej, inne gorzej.
Tak. Jednak Serpentia to nie wszystko. Grasz jeszcze w Anal Stench? Ostatnio były tam spore zmiany…
Nie, nie gram już tam.
Jeśli można, to czemu odszedłeś z tego zespołu? Miałem wrażenie, że ten projekt wszyscy raczej traktują rekreacyjnie…
Tak, to była niezła zabawa, ale się już skończyła. Teraz czas coś nowego. Poza tym to już nie jest ten sam skład (śmiech).
Jednak oprócz tego grałeś również w Closterkeller…
W Closterkeller była prosta piłka, dostaję pieniądze to gram. Ja im tylko pomogłem, bo chcieli zagrać koncert, a Pucek był zagranica.
Trochę, to dziwne, że najpierw twoim priorytetowym zespole grasz muzykę ciekawą i ambitną, a po godzinach podgrywasz w zespole, który z mojego punktu widzenia można określić słowem – „chałtura”?
Wiesz, to także zależy od gustu (śmiech). Myślę, że są nieźli w swoim gatunku. Natomiast moje serce jest gdzie indziej.
Wszystko już wyliczyłem, czy może coś mi umknęło?
Jesteś bardzo skrupulatny (śmiech).
Sądzisz, że twój udział, bądź też pomoc tym zespołom rozwinęła cię w jakiś sposób jako muzyka?
Nauczyło mnie pokory, ponieważ chciałem zagrać nieco inaczej, natomiast to oni wiedzą jak ma wyglądać bas w ich zespole, wiec trzeba się podporządkować. No i jakieś też doświadczenie, bo nie jest to zespól podwórkowy.
To było o pozytywach, a jak jest z negatywami? Co ciąży ci w związku z tym, że grałeś w Closterkeller, bądź też Anal Stench?
Wiesz nie ma, co się oglądać w przeszłość. W Anal Stench była dzika zabawa, w Closterkeller byłem najemnikiem i tyle.
Widzę, że już trochę oklapłeś. Jeśli masz siłę jeszcze na mnie patrzeć i mówić, to zapraszam do małego podsumowania naszej rozmowy…
No cóż, to już koniec. Myślę, że jesteś upartym dziennikarzem, to chyba dobrze (śmiech)!
Dziennikarze, to pracują w „Przekroju” czy we „Wprost”. Ja tylko słucham hałasu i czasem o nim piszę kolego…
