EMETH – Aethyr

(13 października 2014, napisał: Paweł Denys)


EMETH – Aethyr

Zupełnie nie znam poprzednich dokonań belgijskiego Emeth, ale po tym co usłyszałem na „Aethyr” raczej nie będę gorączkowo rozglądał się za ich wcześniejszymi płytami. Przede wszystkim potwornie mnie ta płyta wymęczyła. Wcale nie chodzi tu o przyjemne zmęczenie. Dość mocno męczy mnie takie podejście do brutalnego death metalu, jakie prezentuje ten zespół. Na pierwszy rzut ucha słychać, że to bardzo doświadczeni muzycy, którzy świetnie potrafią się posługiwać swoimi instrumentami i krzesać z nich niezłe zawijasy. Praktycznie każdy kawałek jest zdrowo zakręcony. Gęstwina przeróżnych dźwięków wylewa się niczym gorąca lawa i trawi wszystko na swojej drodze. Wydawać by się mogło, że wszystko jest w porządku, ale tak nie jest. Ta płyta to po prostu sztuka dla sztuki. Zespół napiera w najlepsze, ale mi brakuje w tej płycie wyrazistości. Wszystko szybciutko zlewa mi się w jedno i jakoś niespecjalnie chce mi się przebijać przez kolejne warstwy dźwięków, aby odkryć sedno i sens tej płyty. Pewnie kilka osób będzie zadowolonych, ale ja się do nich nie będę zaliczał. Ta płyta musi być słuchana w dużym skupieniu, bo bardzo łatwo się w niej pogubić i pokaleczyć o ostre krawędzie. Sęk w tym, że ja tu po prostu nie słyszę za dużo dobrej muzyki. To wszystko jest dla mnie przekombinowane. Mało tu charakterystycznych momentów. Mało rzeczy, które podnosiłyby mi ciśnienie (w pozytywnym sensie). Za to dużo tu dźwięków bezpłciowych. Takich, które przelatują przez uszy i nic z nich w głowie nie zostaje. Zupełnie nie rozumiem sensu tej płyty i co ona chce pokazać. Może tylko to, że panowie potrafią grać trudne dźwięki? Jeśli taki był zamiar, to przyznaję, że się im udało. Dla mnie to jednak za mało. Ja oczekuję utworów, które będę w sobie coś ciekawego posiadały. Jakieś charakterystyczne momenty, a nie tylko gmatwaninę dźwięków, które jako całość nic ciekawego nie tworzą. Nie interesuje mnie dobre brzmienie. Ozdobniki są dobre jeśli za tym idzie dobra muzyka. Tutaj tak nie jest. Jasne, że poziom jest wysoki, ale to jest mało ważne. Najważniejsze w tym wszystkim jest nagrać coś, co porazi, zmieli mózg i go wypluje. Tymczasem Emeth męczy okrutnie i powoduje ból głowy. Jako, że ból głowy nie jest najprzyjemniejszą rzeczą w życiu, to słuchanie „Aethyr” taką przyjemnością również nie jest. Męcząca, bezpłciowa płyta, po wysłuchaniu której biorę tabletkę przeciwbólową i idę poleżeć. Jednocześnie zapominam o tej płycie i tym zespole.

 

Wyd. Xtreem Music, 2014

 

Lista utworów:

 

1. I Became Flesh And Dwelleth Amongst Thee
2. Exterminate The Vacillating
3. Aethyr
4. Der Einsam Wandler
5. Suffering Comes With Thy Name
6. Eidolons of Ash
7. The Hour of The Great Contempt
8. Wrath Upon The Cursed
9. Lama Sabachtani
10. Serpents Walk As If Human

 

Ocena: 3/10

 

 

https://www.facebook.com/EmethOfficial

 

 

divider

polecamy

Brüdny Skürwiel – Silesian Bastards Mutilation Case – Mutilation Case Pincer Consortium – Geminus Schism Königreichssaal – Psalmen’o’delirium
divider

imprezy

Banisher, Dormant Ordeal oraz Terrordome na wspólnej  trasie jubileuszowej! Finał „Metal 2 the Masses Polska 2025″ już 21 czerwca w Chorzowie Sólstafir ponownie w Polsce – koncert w Hype Parku Machine Head i Fear Factory w Katowicach Katatonia w Warszawie – koncert w Progresji Unholy Blood Fest IV – Toruń
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Deformeathing Prod. Sklep Stronghold VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty