Ingenium – We Sleep In Cocoons
(5 stycznia 2005, napisał: Metanol)

Pierwsze, co rzuca się w uszy na tym materiale to kompletnie syfiaste brzmienie. Nie zdziwiłbym się, jeżeli muzyka, jaką gra Ingenium była hołdem dla Beherit, czy innej tego typu bandy. Niestety duet ten pretenduje raczej do miana piewców Cryptosy lub Cynic. A muzyka w istocie jej samej jest nie najgorsza, aczkolwiek mało oryginalna (patrz wyżej, szczególnie to pierwsze). Brutalne, mięsiste partie mieszają się z pseudo-jazzowymi wstawkami. Niestety na tym materiale dominuje brzmienie automatu perkusyjnego, dosyć ciekawie zaprogramowanego, z odpowiednią dawką brutalności. Tyle, że kompletnie zagłusza momentami riffy. Także solówki są cholernie wyraźne i drażnią uszy. Niestety nie słychać wcale basu, a do takiej muzyki jego "dół" jest niezbędny. Niski jest za to wokal z odpowiednią dawką mięcha, jak z New Yorku. Kompozycje są dosyć karkołomnymi łamańcami, każdy następny moment jest niewiadomą. Ja takie rzeczy lubię, choć na pewno nie poprawia to odbioru muzyki. Na pewno chłopaki z Ingenium muszą zainwestować w studio, bo taka muzyka po prostu marnuje się i ginie w brudnej produkcji.
Lista utworóó
1. Suns Lie Dormant
2. Intrusive Introspection
3. Sirens (Mother’s Eyes Were Dying)
Ocena: 6/10
