Diablerie – Transition 2.0 (w skrócie)
(6 maja 2014, napisał: mielony)
Przyszło to takie z dalekiej Finlandii (w sumie nie tak znowu dalekiej), a historię ma pokręconą jak baranie jajca. Zaczynali pod inną nazwą, robili przerwy w działalności, skład się zmieniał i może stare wygi ich kojarzą z jedynej w dyskografii pełnej płyty wydanej w 2001 roku przez znaną tu i ówdzie, starą wytwórnię Avantgarde Music. Dużo tej muzyki nie zdziałali, a ostatnie co z siebie w trudach i znojach wycisnęli, to EPka „Transistion”. Niby electro-industrial, ale jakoś tak nie elektryzuje. Niby ze Skandynawii, która według mnie generuje najlepsze co w metalu, a jednak odnoszę wrażenie, że nie jest to szczytowa forma, nie jest to maksimum możliwości ludzi północy. Niby muza jest z wykopem, a jednak nie porywa, nie ryje bani. Poprawne, może nawet przyzwoite, miejscami naprawdę spoko, ale nic poza tym.
Plusy:
- krótkie, to i się tym zmęczyć nie da
- jakieś tam swoje momenty też ma (szczególnie śpiewane fragmenty bardzo dają radę – najlepszy punkt programu!)
Minusy:
- elektroniczne przeszkadzajki bez polotu (czepiam się)
- kompozycyjne wyżyny to też nie są
- po paru razach idzie w odstawkę, bo nie ma potencjału by przykuć na dłużej
Wyd. własne, 2014
Lista utworów:
1. Intro: Stroke at the Heart of Industrial Revolution
2. In Flagrant Delict
3. Run!
4. The Vent
5. White Collar Privilege
Ocena: 6/10
