Paul Di’Anno, Katatonia, Closterkeller, Delight
(10 kwietnia 2003, napisał: Groovcio)
Data wydarzenia: 10 kwietnia 2003
Na koncercie Paula Di` Anno w Krakowie znalazłem się dosyć przypadkowo… Wejście na niego po prostu – wygrałem w konkursie Vivy Rock. W jaki sposób? Bardzo łatwy… wystarczył odpowiedzieć co Paul porabiał za swojego czasu w Maiden… prawda, że łatwe pytanie? Mnie też się tak zdawało… więc pomyślałem "a czemu by tak nie wysłać odpowiedzi? Może coś wygram"… i wygrałem! Tak, panowie z Vivy zadzwonili do mnie kilka dni przed koncertem aby mnie o tym poinformować. Wielkie dzięki dla tej stacji muzycznej!
Koncert odbył się dziesiątego kwietnia w sali TVP w Krakowie. Dowiedziałem się o koncercie tylko tyle, że przed Paulem zagrają jeszcze jakieś supporty. Oczywiście wszystko zaczęło się ze sporym (ponad godzinnym) opóźnieniem. W końcu na scenie pojawiła się całkiem młoda grupa ze Skawiny – Delight. Nigdy nie byłem wielbicielem takiego grania, trochę podchodzącego pod gotyk a jednocześnie bardzo gitarowego. Delight określiłbym mianem trochę bardziej dynamiczną wersją holenderskiego The Gathering. Zespół ze Skawiny mnie bardzo pozytywnie zdziwił. Zagrali całkiem fajnie, jedyne utwory jakie pamiętam z ich występu to "Stained Glass" oraz jakiś cover Goerge`a Michael`a w dość ciekawie zaaranżowanej wersji.
Następnie po około półgodzinnej przerwie na scenę weszli Closterkeller. Wiem, że występ się podobał co widać było po widowni, jednak muzyka popularnych Klosterów mnie kompletnie nie zaciekawiła. Dla mnie było nudno, jedyny ciekawy moment to utwór "Władza", którego aż publiczność się domagała. Bardzo ciekawie mieli natomiast zaaranżowaną wizualną wersję koncertu. Wszędzie jakieś klatki i tego typu ozdobniki, a na scenie od czasu do czasu pojawiali się jacyś… nazwałbym to modelami… ale na pewno jest to złe określenie, kto był na koncercie ten rozumie o co mi chodzi.
Po Closterkeller na scenę weszli Katatonia! Chyba najjaśniejszy support tego wieczoru. Oglądałem ich z zaciekawieniem. Uważam, ze zagrali fantastycznie. Utwory mi się bardzo podobały, mimo tego, że nie słucham takich klimatów na co dzień. Występ Katatonii był drugim w Polsce (w przeddzień koncertu w Krakowie zagrali we Wrocławiu) mającym za zadanie promowanie nowego krążka zespołu – "Viva Emptiness". Pamiętam z tego występu niestety tylko dwa utwory. Pierwszy to fantastyczny "Ghost Of The Sun" z właśnie najnowszego krążka zespołu, a drugi to jakieś starsze dokonanie zespołu, zupełnie odbiegające stylistycznie od reszty utworów. Uwagę na pewno zwracał wokalista grupy, który był (w przenośni) "przykuty do mikrofonu" – kompletnie zero dynamiki, tylko od czasu powiedział ciepłym głosem "thank you", ale jak już coś powiedział to bardzo szczerze co widać było na dużą odległość. Katatonia zeszła ze sceny… zaczynają się przygotowania do występu gwiazdy wieczoru.
Po około 40 minutowej przerwie wszyscy ponownie weszli do sali, na której widniało już logo Paula Di`Anno (kompletnie "zjechane" od Iron Maiden… ale dlaczego? Dla mnie to już przesada, żeby nawet czcionkę kraść). Za chwilkę zabrzmiało na całej sali intro, które o dziwo zostało puszczone dwa razy! Dopiero za drugim razem zespół wszedł na scenę i zabrzmiały pierwsze takty "Transylvania", utworu znanego z pierwszego krążka Maiden. No dobrze, ale gdzie jest Paul? Transylvania się kończy, słychać pierwsze takty kultowego "Wrathchild" i… jest PAUL! Trochę dziwnie ubrany jak przystało na heavy metalowca, z czapeczką na głowie. No ale cóż… ludzie się zmieniają. Koncert był fantastyczny! Zagrali chyba wszystkie kultowe utwory z dwóch pierwszych płyt Maiden… zabraknęło mi tylko "Sanctuary"… no ale cóż były fenomenalne wersje "Running Free" czy "Murders In The Rue Morgue" – dla tych numerów warto było przyjść tego wieczoru do sali TVP w Krakowie!
