Slain – Before The Inferno
(22 kwietnia 2014, napisał: Paweł Denys)

Udało się Slain mnie zaskoczyć na samym początku. Włączyłem sobie płytkę i zająłem się innymi sprawami. A tu jak nie pierdolnie death metalem w czerep! Musiałem na chwilkę przysiąść i złapać oddech. Pierwsze wrażenie jak najbardziej na plus. Minęło kilka dłuższych chwil i oswoiłem się z gęstwiną dźwięków na tyle, że mogłem swobodnie wsłuchać się w całość i wyłapać co smakowitsze fragmenty debiutu Slain. „Before The Inferno” to death metalowe tornado w najlepszej tradycji. Nie ma tu nic poza siarczystym graniem, które z jednej strony czerpie z klasyków, a z drugiej dość swobodnie zagląda do współczesnej technicznej plątaniny. I taki death metal właśnie ma być, aby nie stać się odgrzewanym po raz tysięczny kotletem. Panowie muzykanci udowadniają, że na tych dźwiękach znają się bardzo dobrze, a dzięki temu ten debiut posiada wszelkie dane ku temu, aby na dłużej zadomowić się w łepetynach death maniaków. Inaczej tego nie widzę, bo gdy mam do czynienia z taką dopracowaną młócką, wypełnioną po brzegi znakomitymi motywami, które mają w sobie ten klasyczny sznyt, to takie granie musi być pokazywane i zostanie docenione. Nic to, że nie jest to oryginalne, ważne że wszystko pięknie chodzi i atakuje sporymi pokładami brutalności, która przecież w death metalu jest tak samo ważna, jak umiejętności muzyczne. Rzeczone umiejętności też członkowie Slain mają na bardzo wysokim poziomie i nie boją się z nich robić użytku, a przez to materiał jest nieźle poplątany, a mimo to chwyta już za pierwszym podejściem. Niewątpliwie jest to cecha bardzo świadomych, ale i doświadczonych zespołów. Pomimo iż Slain dopiero debiutuje, to jego szeregów nie zasilają gołowąsy, co słychać i to bardzo wyraźnie. Osobną kwestią jest dźwięk uzyskany na tej produkcji. Nie mocno, jest czysto, ale jednocześnie zachowany został programowy syf, który całości dodaje dodatkowego kolorytu. Nie ulega żadnej wątpliwości, że „Before The Inferno” jest debiutem ze wszech miar udanym i wartym poznania przez jak największe grono. Inna sprawa to promocyjna siła rażenia zespołu. Slain to raczej czysto podziemny twór bez większego ciśnienia za zdobywanie salonów. Na całe szczęście sporo w naszym kraju maniaków podziemia, którzy zainteresują się tym zespołem i zaprawdę powiadam wam nie poczują się zawiedzeni. Na zachodzie ten album też mógłby sporo namieszać. Czy tam dotrze i ktoś go zauważy? Okaże się. Ja tego właśnie zespołowi życzę.
Wyd. The End of Time Records, 2013
Lista utworów:
1. Confession of The Blind Messiah
2. Wings of War
3. Malleus Maleficarum
4. War is Coming
5. Fucking Gods
6. Deadly Midget
7. Thorn
8. Omen
Ocena: 8/10
https://www.facebook.com/pages/Slain/1395976333996090?ref=stream
