Acid Drinkers, Virgin Snatch – Titus
(25 grudnia 2004, napisał: FATMAN)

Acid Drinkers jest już klasykiem i to nie podlega żadnej dyskusji. Można nie lubić ich muzyki, ale tego ich pijacko-koszarowego dowcipu, którym czarują nas od swojego debiutu aż po dziś dzień nie sposób nie kochać. Titus mimo, że cały czas zapewniał mnie, że jest rock’n’rollowym basistą i wszystko jest mu obojętne okazał się jednak zręcznym manipulatorem, który utanikał co trudniejszych pytań… Mimo wszystko, uważam, że udało mi się wyciągnąć coś interesującego z szefa tego burdelu…
Cześć jak wrażenia z trasy?
Całkiem dobrze. To dopiero pierwsza jej część.
Podzieliliście ją na dwie tury?
Tak, październik i listopad (śmiech).
I może jeszcze planujecie grać w tych samych miejscach?
Nie, w innych (śmiech).
Kiedy dowiedziałem się, że gracie trasę byłem pewny, że pojedzie z wami Al Sirat…
Nie, to było kiedyś. Byli z nami zdaje się na jednej trasie, to było chyba „Acidofilia Tour” albo „Break Your Head”, zresztą dokładnie nawet nie pamiętam. HER to nasi starzy znajomi, zagrali z nami wcześniej dwie trasy, więc było to wręcz naturalne, że pojechali z nami i tym razem.
Planujecie dzisiaj jakieś niespodzianki?
Tak, mam zamiar iść się odlać po czwartym numerze (śmiech).
Nagraliście kilka płyt, na których są prawie same hity. Ułożenie set listy to chyba dla was nie lada wyzwanie…
Tak dobrze, to z tymi hitami nie jest. Rzeczywiście, jeśli mam wybrać dwadzieścia numerów z prawie stu siedemdziesięciu, to rzeczywiście jest coś takiego jak chwila zastanowienia.
Czym kierujecie się w czasie selekcji?
Różnie. Chyba jednak osobistym podejściem do kawałków. Jeśli dobrze grało się jakiś numer na próbach, dobrze brzmiał na płycie to, czemu nie?
A jesteś w stanie zagrać numery, których nie ma w set liście? Pamiętacie jak je się w ogóle gra? Kilka kapel ma z tym problem…
Jeśli byłbym w stanie zagrać 25% z tego, co nagraliśmy to byłoby dużo. Pewne rzeczy nie były nigdy grane koncertowo. Załóżmy, że połowa nigdy nie była zagrana na żywo i załóżmy sześć lat po sesji nagraniowej miałbym duże problemy ze znalezieniem na gryfie gdzie to dokładnie było.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś wyjątkowo niezręcznym rozmówcom? Z jednej strony jesteś barwną postacią, a z drugiej zostałeś już przepytany chyba na wszystkie możliwe sposoby…
Tak, zgadza się (śmiech). Trochę tego było…
Spotkałeś się już z niechęcią lub raczej zniechęceniem w stosunku do twojej osoby właśnie z tego powody?
Nie, choć kilka razy spotkałem już się z niewiedzą i niekompetencją (śmiech).
Porozmawiajmy trochę o nowej płycie. Słuchałem jej do tej pory ze 3 razy…
Tak…
Były to dość pobieżne przesłuchaniu, ale zauważyłem, że na „Rock Is Not Enough” nie ma praktycznie hitów? Wiesz, takich numerów, które już po jednym przesłuchaniu człowiek zapamiętuję na dłużej…
Cóż zrobić, jeśli trzy razy ją przesłuchałeś (śmiech). W pewnym sensie mamy swój styl. Myślę, że „Acidofilia” była zrobiona w taki sposób, że była bardzo ciężka do słuchania i po pierwszym przesłuchaniu nic nie zostałoby ci w głowie. Sądzę, że na „Rock Is Not Enough” jest już więcej melodii, które można, że tak powiem przypomnieć sobie.
Ale wiesz, na tej płycie bardzo podoba mi się produkcja. Wasze brzmienie jest po prostu pełne, przejrzyste, nowoczesne, ale i cały czas słychać, że to Acid…
Nas soundem pracowaliśmy z Adasiem Toczko, który zrobił jakby cztery albumy Acidów. No i nagrywał to Perła, który też dokładnie wiedział, o co w tym wszystkim chodzi, bo przecież nagrał z nami trzy albumy. Sound jest pełny, zgadza się. Jest to produkcja na wysokim poziomie europejskim.
No właśnie, Perła… Nie baliście się z nim pracować?
Nie. Dlaczego?
Perła słynie z ogromu niezbadanych złóż ironii i sarkazmu, które się w nim znajdują…
Nie baliśmy się tego. Po pierwsze musieliśmy mieć na to ochotę. Po drugie on też musiał tego chcieć. Po trzecie, nie raz widziałem Perłę w akcji w studiu i muszę powiedzieć, że świetnie sobie radzi. Dobrze sprawdza się jako producent, dokładnie wie, o co chodzi z naszym tempem pracy, więc nie było żadnych niespodzianek.
Nie tak dawno powstał drugi obrazek do kawałka z tego albumu. Może opowiesz coś o pracy na planie klipu do „Hate Unlimited”?
To robiła ta sama ekipa, która robiła nam video do „Proud Mary” czy „Don’t Go Where I Sleep”. Reżyserem jest Łukasz i nie wiem, dlaczego ale jego żona strasznie lubi mnie malować (śmiech). W „Proud Mary” też mnie pomalowała w jednym miejscu i teraz wymyślili, że wymalują na nas garnitury. Video nakręciliśmy szybko, bo właściwie w dwanaście godzin. Powstawało w trzech różnych sceneriach. Najdłużej trwało chyba malowanie, bo dwie godziny, a zmywaliśmy to z siebie ze dwa dni. Farby miały się zmywać, ale za cholerę nie chciały (śmiech). Bardzo sympatyczna współpraca, bardzo konkretna, znaliśmy się od lat, także wiedzieliśmy, o co chodzi.
Jest szansa, że klip pojawi się na waszej stronie internetowej?
To znaczy był udostępniony, a zresztą nie wiem. Był na ftp, czy jak się nazywa to, z czego można pliki ściągać. Mam komputer, ale umiem na nim wykonywać tylko podstawowe czynności (śmiech).
Teraz gra z wami Olass. Jak sądzisz, ile pociągnie na stanowisku waszego gitarzysty?
Sam jestem ciekawy. Pierwszy Litza wytrzymał 10 lat, drugi wytrzymał lat 4, trzeci wytrzymał rok i dwa miesiące. Olo jest od maja tego roku, zobaczymy ile…
Zauważyłem, że wasz drugi gitarzysta zwykle jest liderem innego zespołu…
Szukamy ludzi z doświadczeniem. Kogoś, kto da sobie radę z tym wszystkim. Poza tym, taka osoba nie jest tylko gitarzystą, ale i wokalistą. Kogoś, kto gra na gitarze i śpiewa, i ma o tym pojęcie. Olass przejmuje ode mnie wokal w 3-4 numerach na koncercie, no i cały czas śpiewa chórki. To nie może być facet, który dobrze gra na gitarze, a nie ma pojęcia, co zrobić ze swoim gardłem. Najczęściej tak się zdarza, że ci faceci, którzy grają na gitarach i śpiewają są najczęściej liderami w innych zespołach. Tak się złożyło przypadkowo, nie żebyśmy polowali na liderów innych grup, ale facet musi umieć grać i śpiewać naraz.
Może stąd biorą się miedzy wami niesnaski? Wiesz, niespełnione ambicje i takie tam…
Przecież oni odgrywają dużą rolę! Komponują, piszą własne teksty z tym, że dokładnie wiedzą, co będą robić przychodząc do nas.
Nie możemy nie zahaczyć o odejście Lipy. Słyszałem, że odszedł, bo miał dość kłótni z Popcornem. O co oni cały czas darli koty?
Tak, to prawda. Wiesz, po pijaku od słowa do słowa, a potem mordobicie, choć następnego dnia było już całkiem nieźle.
W najnowszym „Teraz Rocku” pojawiła się nowa rubryka – „Striptiz”, w której jako pierwszy rozmówca brałeś udział. To był twój pomysł czy może zaproponowali ci to dziennikarze piszący w tym periodyku?
Nie, to naczelny „Teraz Rocka” Wiesław Królikowski zadzwonił do mnie z taką propozycją.
Czy ta forma rozmowy spełniła twoje oczekiwania? Może spodziewałeś się czegoś bardziej pikantnego?
Spodziewałem się czegoś mocniejszego (śmiech).
A do jakich granic, mógłbyś się posunąć odsłaniając siebie?
Obojętnie, jestem basistą rock’n’rollowym i nie mam sztywnych granic.
Czyli nie istnieje nic, czym można by zaszokować Titusa?
Teoretycznie na pewno coś takiego istnieje, ale musiałoby to być coś naprawdę ostrego.
A czy nie sądzisz, że w rocku nie ma już, czym szokować? Okaleczenia na scenie były, panienki z Rockbitch uprawiają sex z fanami na scenie…
Na coś takiego chciałbym pójść! Tego akurat nie widziałem, to znaczy widziałem tylko na video. Wiesz, ludzie dorastają i zaczynają chodzić na koncerty. Dla siedemnastolatka czy osiemnastolatka jest to dopiero jego pierwszy raz jak coś takiego widzi. Rzeczywiście, jest mnie trudno zszokować, ale dla kogoś, kto pierwszy raz idzie na koncert i trafiłby na Rockbitch, to mógłby wyjść z niezłą zawieruchą w głowie.
Pytam o to, bo Acid Drinkers na scenie ciężkiej muzyki w Polsce jest już zespołem legendarnym. Nie boisz się tego, że możesz stać się niewolnikiem oczekiwań ludzi w stosunku do twojego zachowania? Wiesz, Titus zrób coś głupiego…
Jestem już dużym chłopcem i wiem, kiedy powiedzieć stop. Raczej nie proponuje mi się takich rzeczy.
Porozmawiajmy może teraz trochę o sprawach biznesowych. Jest to wasza druga płyta dla Sony Music Polska. Dalej sami organizujecie swoje trasy, a i reklam w prasie jest jakby tyle samo, więc czemu zdecydowaliście się przejść do nich?
Dla pieniędzy.
Metal Mind Productions oferował wam gorsze warunki?!?
Finansowe? Myślę, że tak…
MMP wydał ostatnio wasze DVD. Czy jest to wydawnictwo autoryzowane, czy może wytwórnia bez waszej wiedzy i zgody wydała materiały, do których miała prawa?
Skorzystali z tego, że mieli prawo do naszych materiałów i nie mamy nic przeciwko. Nie trzeba było tego autoryzować, poza tym tam były nagrania takie jak wywiad ze mną i Litzą, więc wiedzieliśmy mniej więcej, co się tam znajduje. Poza tym jak mogę autoryzować własne koncerty, które już kilka razy poleciały w telewizji? Byłoby to dość ciężkie (śmiech). Można by się bawić w poprawianie dźwięku i tak dalej, ale z tego, co pamiętam była to dość dobra robota.
A jest szansa na wydanie waszego DVD?
A to nie było nasze (śmiech)?
Wiesz, ale myślałem o takim w pełni świadomym krążku, który nagrano kilka miesięcy temu, a nie na przykład w roku 1994?
Z Tommym Dziubińskim rozmawiałem akurat trzy godziny temu i proponował nam wydanie kolejnego DVD (śmiech). Jeśli są materiały, jeśli ma ochotę, to czemu nie?
Z innej beczki. Co robisz, kiedy nie grasz na gitarze, masz jakieś hobby?
Nie mam.
Czyli mam uwierzyć, że siedzisz w domu i gapisz się w telewizor?
Tylko idioci siedzą w domu. Ja prowadzę wielce interesujący wewnętrzny monolog (śmiech).
W poniedziałek w Newsweeku ukazał się artykuł na temat materializmu wśród młodzieży. Śpiewałeś m.in. o tym problemie na „Broken Head”. Wiem, że masz dzieci i ciekawi mnie czy jesteś w stanie powiedzieć im nie?
Uwielbiam mówić „nie”! „Nie” jest moim ulubionym słowem w stosunku do dzieci (śmiech). Powiedzmy, że w 80% przypadków mówię nie, a w 20% się zgodzę.
Starasz się być raczej dla nich kumplem, rozmawiać z dzieciakami czy może wprost przeciwnie?
Zależy od sytuacji. Kiedy przychodzę z wywiadówki to nie mogę być kumplem, tylko muszę być potworem (śmiech). Kiedy idziemy na kort albo kopać piłkę wtedy jestem kumplem.
Trochę się zagalopowaliśmy. Grasz jeszcze w Virgin Snatch. Zebraliście się już do nagrywania dwójki?
Nie wiem (śmiech). Ja tam jestem tylko basistą (śmiech).
No tak jesteś basistą, ale zespół to nie tylko…
Tak dokładnie jak bas, to basista (śmiech)
Tak (śmiech), ale zespół to nie tylko koncerty i nagrywanie, ale też masę spraw związanych np. z…
Tak uwielbiamy się napić razem (śmiech). Wszystkim zajmuje się Marko, który gra na perkusji i on też trzyma kasę.
Od kilku miesięcy na drugą gitarę dołączył do was Jacek Hiro. Jak wpłynęło to na waszą muzykę?
Na pewno. Brzmienie się poszerzyło.
Tak, ale jakby nie było Jacek ma swój specyficzny styl gry i chodziło mi o to jak wpasował się on do zespołu, bo Virgin Snatch z jednym wiosłem w stylu Sceptic może być ciekawą rzeczą…
Nie wiem gdzie on gra (śmiech). Jednego dnia Grysik powiedział mi, że przychodzi na drugą gitarę, a ja nie miałem nic przeciwko.
Wiesz ciekawi mnie jedna rzecz. Czy nie macie czasem problemów z porozumieniem się na płaszczyźnie muzycznej? W zespole macie silną klikę death metalową perkusista to chyba raczej preferuje lżejsze klimaty no i ty thrashowiec pełną gębą…
W ogóle nie zauważam tego, że któryś gra gdzieś tam i robi coś tam. Jesteśmy czterema, czy teraz pięcioma kumplami i gramy thrash metal. Nie odczuwam jakiegoś tam, choć rzeczywiście chłopaki mają zupełnie inny styl grania niż Popcorn czy Andrzej Nowak (śmiech). Ktoś gra death czy gra thrash jest mi to obojętne. Różnica i tak, mimo że jest to jest płynna…
Jak doszedłeś do tego, że czarne spodnie są zarezerwowane dla Acid, a czerwone będą w sam raz dla twojego nowego zespołu…
To na wypadek tego, że jeśli upiłbym się do tego stopnia, że nie wiem gdzie gram patrzę na spodnie i już wszystko jasne (śmiech). AAA i czerwone portki, to nie muszę śpiewać (śmiech).
Słucham cię tak i mam wrażenie, że ty chyba naprawdę nie lubisz śpiewać…
Chodziło mi o to, że nie pełnię rolę wokalisty.
Słyszałem, że na zachodzie mieliście problemy z cenzurą. Wasza nazwa źle się niektórym kojarzyła…
Zdecydowanie. Gdy Angole zobaczyły naszą nazwę na jakiś targach muzycznych, to zgłupieli. Mamy mieć wydaną płytę na cały świat, ale właśnie z powodu nazwy mamy problemy.
Twój głos jest dość wysoki.
Nie wiem (śmiech)…
Uwierz mi, że tak. Według badań ludzie preferują raczej niskie głosy. Nie myślałeś czasem by poćwiczyć trochę struny głosowe, bo głos można obniżyć…
Mogę zawsze mówić niżej (śmiech). Człowieku, czy nie lepiej zamiast ćwiczyć iść na browar?
Pewnie, że lepiej (śmiech). Lubisz swój głos?
Na nagraniach tak. Dużo pracujemy nad tym elementem, więc jak już realizator zakończy nagrywanie wokali po sześciu godzinach prac nad jedną piosenką słucham tego i myślę: „tak, to brzmi dobrze”.
Lubisz nagrywać?
Tak najbardziej lubię nagrywać sobie filmy z Bondem. Siedzę sobie przed telewizorem i włączam pilotem record (śmiech). Praca w studiu nie jest moją wymarzoną pracą, ale jeśli coś wymyślisz, skomponujesz, napiszesz to trzeba to nagrać. Kiedy byłem mały myślałem, że jest to przyjemność, potem się okazało, że to ciężka praca.
Czujesz się artystą?
Zdecydowanie tak.
Sądzisz, że możesz się porównać np. do Bacha?
Myślę, że tak. W końcu też tworzę, piszę i tak dalej. Faceci pisali jakąś muzę trzysta czy dwieście lat temu i teraz się okazuje, że byli geniuszami. Jest to absolutna klasyka i na ryj przed tym, na kolana. Ja bym sobie pewnych rzeczy po prostu nie włączył, bo by mi to przez uszy po prostu nie przeszło. Możliwe, ze za sto lat AC/DC będzie miało taki status.
W takim razie, czego twoim zdaniem będą słuchali ludzie w dalszej niż bliższej przyszłości?
Popcorn miał na to pewną hipotezę. Według niego będą słuchać poszczególnych pasm, np. 100 Hertzów, potem będą słuchali 300 Hertzów. To jest teoria Popcorna, a ja po prostu nie wiem, czego będą słuchali np. za sto lat (śmiech). Nie mam pojęcia i mówiąc szczerze gówno mnie to obchodzi (śmiech).
Co w takim razie cię obchodzi?
No, nie mogę ci powiedzieć (śmiech).Wiele rzeczy mnie obchodzi, ale niech nikogo to nie obchodzi, co mnie obchodzi (śmiech).
Dobra, w takim razie masz może pomysł jak zakończyć tą rozmowę?
Dziękuję, to była bardzo miła rozmowa. Idziemy na piwo?
Czemu nie…
Fajnie, stawiasz (śmiech).
(wywiad nieautoryzowany)
