Kriegsmaschine – Enemy of Man
(17 lutego 2014, napisał: Paweł Denys)

Nie było dużego szumu, nie było wielkiej akcji promocyjnej. Ten album pojawił się nagle i coś czuję, że sporo namiesza w naszym grajdole. Wydawało się wręcz, że ten album się nigdy nie pojawi, ale jednak udało się i już każdy nausznie może sprawdzić zawartość „Enemy of Man”. Od razu jednak ostrzegę. Ten album nie jest dla każdego. Ten album uzależnia, wzbudza niepokój oraz wstręt do samego siebie. Trzeba z nim obchodzić się ostrożnie i w żadnym wypadku nie można lekceważyć. Tytuł albumu oddaje jego zawartość wprost idealnie. Kriegsmaschine od pierwszych dźwięków pozbawia złudzeń, wpędza w otchłań, gdzie światło dzienne nie ma prawa wstępu. Nagromadzenie wszelkiego obrzydzenia do ludzkości aż wylewa się z głośników i nie pozwala o sobie zapomnieć nawet bardzo długo po zakończeniu płyty. Udało się zespołowi wykreować atmosferę, która powoduje wzrost niechęci do patrzenia w lustro, ale również zmusza do głębokiego zastanowienia nad samym sobą. „Enemy of Man” to płyta monument. To płyta, w której nic absolutnie nie dzieje się przypadkowo, nic się nie rozłazi. Takiego powiewu nihilizmu się nie spodziewałem, ale teraz nie wyobrażam sobie bez niego swojej codziennej egzystencji. Szalenie wyrachowana to płyta, która zaprogramowana została na unicestwienie ludzkości i coś czuję, że ostatnie promyki człowieczeństwa w was zgasną, gdy tylko spróbujecie się zmierzyć z tym, co tutaj zostało zawarte. Przy początkowych odsłuchach może się wydawać to wszystko mało atrakcyjne i niezbyt wciągające. Dzieje się tak tylko przez chwilę, gdyż z każdym kolejnym przesłuchaniem ten album przejmuje kontrolę nad umysłem i pozbawia jakiejkolwiek nadziei. Porzućcie wszelkie oczekiwania, przestańcie się zastanawiać nad przyszłością. Kriegsmaschine skutecznie pozbawi was złudzeń. Po wysłuchaniu „Enemy of Man” będziecie całkowicie wyprani z chęci do życia, ale jednocześnie zaręczam wam, że wrócicie do tego albumu i przez bardzo długi czas się od niej nie uwolnicie. Niebezpieczna to płyta, ale jednocześnie fascynująca i intrygująca. Zabawa z nią nie skończy się żadną nagrodą, ale to zupełnie nie jest istotne, gdy ma się do czynienia z takim czymś. Gaszę po raz kolejny światło, zamykam oczy i poddaję się kompletnemu zatraceniu. Zostałem opętany.
Wyd. No Solace, 2014
Lista utworów:
1. None Shall See Redemption
2. Lies of The Fathers
3. Farewell To Grace
4. Asceticism and Passion
5. To Ashen Havens
6. Enemy of Man
Ocena: +9/10
