Haiduk – Spellbook
(12 grudnia 2013, napisał: Prezes)

Haiduk to one-man project pochodzącego z Kanady pana Luka Milojica. Spokojnie, nie jest to jednak żaden leśny pagan-black, jak mogłoby się wydawać… W końcu trafiają się też całkiem ambitne jednoosobowe projekty haha. „Spellbook” to w zasadzie pierwsze pełne wydawnictwo tego gościa, wcześniej pojawiło się tylko demo „Plagueswept”. Co my tu mamy zatem? Muzyka zawarta na tym materiale to metal zorientowany głównie na gitarowegranie. Twórca Haiduk jest z pewnością przede wszystkim (dobrym) gitarzystą i to słychać. Od początku do końca to gitary wiodą na tej płycie prym. Cała masa świetnych riffów, czasami prostych i ostro kopiących dupsko, a czasami nieco bardziej technicznych, pokombinowanych. Wszystko to ociera się co najmniej o kilka metalowych podgatunków, takich jak black, thrash, czy death metal, z których najbardziej chyba widocznym jest ten ostatni. Szybkie, agresywne i bardzo dynamiczne riffy przeplatają się z nieco wolniejszymi, bardziej klimatycznymi i poplatanymi motywami. Kilka, często dość różnych ścieżek, ponakładanych na siebie robi naprawdę spore wrażenie. Mimo takiej różnorodności i – wydawałoby się – pomieszaniu stylowemu, materiał ten jest zaskakująco spójny. Muzyka płynie, riffy się zmieniają, tempa się zmieniają, ale człowiek praktycznie nie zauważa kiedy kończy się jeden utwór a kiedy zaczyna drugi. Gitarowo jest więc pierwsza klasa, a jak wypadają pozostałe elementy muzyki Haiduk? Słabiej, choć nie beznadziejnie. Po prostu wyraźnie ustępują (może specjalnie?) pola gitarom. Perkusja to automat, wprawdzie dobrze zaaranżowany i niezbyt drażniący uszy, ale zawsze automat. Brzmienie garów jest nawet OK, jedynie przeszkadzają mi trochę sztuczne blaszki. Wokal też nie robi większego wrażenia, jest dość typowy, ot taki przeciętny grobowy growl. Nie ma go zbyt wiele, także czasami można odnieść wrażenie, że słucha się albumu instrumentalnego.
„Spellbook” to materiał dobry, słucha się go bezproblemowo, mi siadł od razu, już przy pierwszym przesłuchaniu. Należy pamiętać, że jest to jednak głównie uczta ponadprzeciętnych linii gitar, inne instrumenty (w tym i wokal) schodzą tu na dalszy plan. Jeśli wam to nie przeszkadza to śmiało możecie po tę płytę sięgać. Moim zdaniem warto.
Wyd. Self-released, 2013
Lista utworów:
1. Lich
2. Stormcall
3. Black Wind
4. Maelstrom
5. Forcefield
6. Hex
7. Tremor
8. Fire Wield
9. Lightning
10. Vortex
Ocena: -8/10
