BALAM – BALAM
(26 listopada 2013, napisał: Pudel)
Osz kurde, ale to jest dobre! Zespół Balam powstał był w ubiegłym roku w Newport, składa się na niego pięciu chopów i już w roku powstania popełnili demówkę o której tutaj właśnie piszę. Trzy utwory, trzydzieści minut. Doom? Pewnie, że doom. Ale za to jaki! Demówka rozpoczyna się bezlitosnymi, ponurymi, pełnymi męki i cierpienia dźwiękami rodem z najlepszych płyt Reverend Bizarre, by w dalszej części przekształcić się w upalone, kwaśne dźwięki z jakich zasłynęło Sleep. Początkowo tempo utworu jest masakrycznie wolne, później jednak robi się bardziej żwawo – oczywiście thrashowej szybkości proszę się nie spodziewać, natomiast numer zaczyna fajnie bujać, niczym „Dragonaut” Sleep czy niektóre numery Trouble. Wokalista śpiewa podobnie jak pan ze Sleep na „Jerusalem”, tyle że momentami troszkę żywiej, w każdym razie pan śpiewak raczej nie wychyla się ponad typowe dla tego gatunku zaćpane zawodzenie. Tyle, że ta monotonia tutaj bynajmniej nie jest wadą. Wszystkie trzy utwory prezentują taki sam, równy i wysoki poziom. Jeśli miałbym wskazać najlepszy numer, to byłby to lekko bluesujący utwór „Dark door”, ale pozostałym dwóm nic a nic nie brakuje. Ta demówka wciąga jak bagno, niby powolne to, długie, ale nawet nie zauważa się, kiedy te trzy utwory przelatują. I wpada się w taki trans, że włącza się ją od nowa i tak na przykład – w moim przypadku – przez 2 godziny. Mam nadzieję… co ja gadam – ja się DOMAGAM pełnego albumu od zespołu Balam. Im szybciej tym lepiej.
Wyd. Spectrelight recordings/Morgrimm 2012
Lista utworów:
1. The Followed
2. Soul Scour
3. Dark Door
Ocena: 9/10