Demogorgon – Where Is He…?
(5 listopada 2013, napisał: Prezes)
Zacznijmy może od tego, że Demogorgon już zdążył się rozpaść… i znowu reaktywować od czasu wydania tego krążka. Sam się już pogubiłem w tym wszystkim, nie wiem jaki jest obecny status tej kapeli, ale mam nadzieję, że Asteck znajdzie w końcu odpowiednich ludzi i pociągnie to dalej bo zwyczajnie szkoda byłoby stracić taki dobry zespół. Najnowszy album Demogorgon to ni mniej, ni więcej… Demogorgon właśnie! Odkrywcze prawda? Wiem, wiem… ale ja właśnie tak kojarzę muzykę tego zespołu. Zajebiście intensywny death metal na najwyższych obrotach. Zaczyna się introsem w stylu Vital Remains, a potem już gęsta lawina szybkich riffów i huragan blastów. Zwolnienia pojawiają się od czasu do czasu, owszem, ale momentami kanonady nieprzerwanego blastowania są morderczo długie. Na całe szczęście monotonii tu nie uświadczymy. Słychać, że chłopaki napieprzają nie od wczoraj i pomysłów mają sporo, dlatego oprócz mocno klasycznego, death metalowego grania znajdziemy tu kilka smaczków, wykraczających nieco poza sztywne ramy tego gatunku, jak choćby nośny początek „Enemy Of Both Sides”. Nie ma tu jednak oczywiście mowy o jakimś wielkim eksperymentowaniu. Tu liczy się głównie zabójczo szybkie riffowanie, gęste tremola i perka wystrzeliwana niczym z AK-47. Fajnie jednak, że znalazło się też miejsce dla takich kompozycji, jak „King”, czyli nieco spokojniejsze, ni to intro, ni to regularny utwór.
Wokalnie „Where Is He…?” wypada naprawdę nieźle. Charczące growle Astecka, podbijane od czasu do czasu skrzekami to coś, co pasuje do tej muzy idealnie i sprawdziło się już m.in. we wspomnianym wyżej Vital Remains czy Deicide. Brzmienie tego krążka też jest niczego sobie, szczególnie gitary brzmią miażdżąco. Szkoda, że trochę mało słychać basu, szczególnie gdy zespół się rozpędza, no ale trudno wymagać by w takim natłoku dźwięków wszystko pykało idealnie. Przyczepiłbym się może jedynie do brzmienia garów, które momentami są dla mnie zbyt sterylne, szczególnie jeśli chodzi o blachy… No i to w zasadzie tyle. Demogorgon nie zawiódł, nagrał kolejną petardę, miejmy nadzieję, że nie ostatnią.
PS. Jeśli lubicie zaskakujące metalowe covery to polecam zapoznać się z ostatnim kawałkiem na tej płycie… Brawo za pomysł panowie!
Wyd. G.U.C., 2013
Lista utworów:
1. Intro
2. Feel What I Feel
3. Chaos in the Flesh
4. Enemy of Both Sides
5. Kill for a Drop of Blood
6. Don’t Believe Their Lies
7. Set on Fire
8. King
9. AA
10. Bleeding
11. Where Is He…?
12. Jest taki samotny dom (Budka Suflera cover)
Ocena: 8/10