Sacrofuck – Święta Krew
(11 sierpnia 2024, napisał: Prezes)
Panie i panowie oto mamy przykład zajebiście rozwijającego się zespołu. Odkąd pamiętam, czyli od kasety „Skraj Świadomości” Sacrofuck prezentował całkiem niezły poziom. Ich najnowsze dzieło „Święta Krew” jest jednak, moim skromnym zdaniem, najlepszą rzeczą jaka wyszła spod ich zabrudzonych posoką paluchów. Instrumentalnie, muzycznie, kompozycyjnie i brzmieniowo – tutaj po prostu wszystko się zgadza! Wprawdzie momentami czuć tu jeszcze ten dziki, nieokrzesany i trochę chaotyczny Sacrofuck z początków działalności, jednak generalnie mamy tu całą masę precyzyjnych, dobrze przemyślanych i technicznie dopracowanych riffów. „Święta Krew” to znakomite połączenie szybkości, brutalności, potężnych zwolnień i rwanych, wajchowatych solówek z odrobiną grind core’owej przebojowości i motoryki. Taki ukłon dla brutalnego death metalu lat 90., bez melodyjnych naleciałości i chwytliwych, śpiewanych refrenów. Muzycznie zaskoczenia więc nie ma, ale czuć że zespół mocno okrzepł, jest już świadomy tego co i jak chce grać. Co ważne, jest to materiał bardzo równy pod każdym względem, bo Sacrofuck „dowozi” nie tylko muzycznie, ale też brzmieniowo i wokalnie. Produkcja jest odpowiednio potężna, przybrudzona, ale w miarę klarowna. Wokalnie natomiast mamy tu istny popis ohydy i upodlenia. Wszystkie te ryki, krzyki i zawodzenia, popierane growlami sprawiają, że nad całością tego materiału unosi się specyficzny, chory i mocno patologiczny klimat. Teksty w języku polskim tylko ten klimat podkręcają… Cóż, świata może chłopaki taka muzyką już nie zwojują, ale na szacunek wśród death metalowej braci sobie zapracowali. Jak ktoś lubi takie chore, pokręcone dźwięki, osadzone mocno jeszcze w latach 90. to bardzo polecam.
Wyd. Godz ov War Productions, 2024
Lista utworów:
1. Wbijam Gwoździe W Twoje Dłonie
2. Wieczna Wojna
3. Trumna
4. Niech Płynie Krew
5. Czarnego Kozła śmierć
6. Brama Snów
7. Zabij Wszystkich, Których Kochasz
8. Ból
9. El Raval
10. Maska
Ocena: +8/10