Infernal night vol. 9

(26 września 2022, napisał: Pudel)


Infernal night vol. 9

Łowicz to niezbyt duże i bardzo ładne miasteczko, niekoniecznie jednak kojarzące się z graniem z pazurem. Tymczasem odbywa się tu cyklicznie impreza pod tytułem Infernal Night, która w tym roku doczekała się już dziewiątej edycji. Była to moja pierwsza wizyta na tym festiwalu, jak również w Łowiczu w ogóle. Trochę zaniepokoiła mnie informacja, że jest to koncert w formule open-air, bo pogoda ostatnio ewidentnie przełączyła się na tryb listopadowy, jakoś pomijając złotą polską jesień. Na szczęście niebo było grzeczne, nie padało, zaś no cóż, rześka aura szybko przestała przeszkadzać.

 

Impreza rozpoczęła się prawie punktualnie, po 18:00 od występu nieznanego mi wcześniej, stołecznego Frantic Beth. Panowie zagrali dla nielicznej jeszcze publiki (ogólnie dziedziniec na którym odbywał się koncert nie był jakoś szczelnie wypełniony, ale organizatorzy chyba nie maja powodów do narzekań). Muzyka formacji dosyć zgrabnie balansowała między nowoczesnym, połamanym thrashem a nawet grindem. Żywiołowości i energii chłopakom odmówić nie sposób. Niestety trochę wyszedł brak scenicznego obycia – długie przerwy między kawałkami, konferansjerka w duchu „zapraszamy pod scenę, dlaczego się nie bawicie” oraz hehe humorek różnych lotów…. Niemniej jednak mogą być z tego zespołu ludzie, potrzeba jeszcze trochę otrzaskania. Momentami ginęły gitara i wokal, ale ogólnie występ na plus.

 

Crippling madness ani wcześniej nie słyszałem, ani nie widziałem, jednak formacja jakiegoś tam szumu narobiła, więc byłem ciekaw. Muzycznie wszystko się zgadzało – brudny, wściekły thrash podany raczej na amerykańską modłę, jednak z teutońskim brudem. I sekcja i gitarzyści jechali jak źli. Trochę nie do końca mi w tym siedzi niski, grobowy wokal Lokiego, który by pasował raczej do jakiejś blackthrashowej albo i war metalowej łupanki. Energia płynąca ze sceny wynagradzała jednak wszystko a sceniczny imidż pana solisty (kominiara, jakiś hełm z kolcami, maczety w rękach itd.) też robiły swoje. Udany występ.

 

11111111111111111111111

 

Następni do golenia gospodarze imprezy, czyli Infernal Bizarre. Panowie zgromadzili największą chyba tego dnia publikę, widać było że grają u siebie i nawet jeśli ten ich death/thrash (z wycieczkami w kierunku blacku) nie zawsze mnie przekonywał, tak bardzo solidny warsztat muzyków w połączeniu z ciepłym przyjęciem publiki musiał robić wrażenie – i zrobił. Był gościnny występ drugiego wokalisty, nawet na chwilę wpadła para młoda z odbywającego się tuż obok wesela! Kolejny dobry koncert tego dnia.

 

2222222222222222222222222222

 

Co-headlinerem był Hellfuck, który pojawił się na scenie dosyć znienacka z albumem „Diabolic slaughter” i porozstawiał wszystkich po kątach. Totalnie wściekły thrash w wykonaniu gliwickiego kwartetu to koncertowy samograj i po prostu musiało się to podobać. Prezencja sceniczna też niczego sobie,  drugi gitarzysta zmieniał się pozycjami z grającym na basie Armagogiem (swego czasu bas we wszystkich kapelach w Polsce), były chóralnie wyryczane refreny, był na koniec cover Magnus (tu za mikrofonem… perkusista), no i jak to się mówi, nie było czego po tym występie zbierać, więc grające na końcu płockie (i nie tylko, ale niech tam…) Calm Hatchery łatwego zadania nie miało. Zwłaszcza, że publika już się trochę przerzedziła, na co na pewno miały wpływ dosyć późna już pora i niska temperatura. Jednak ten zespół to nie nowicjusze i przywalili tym swoim nieco pokręconym death metalem jak należy. To nie są najlepsze czasy dla szalenie popularnego onegdaj na polskiej ziemi death metalu, jednak ten występ musiał się podobać – pełna profeska, cały czas do przodu (a to przecież nie jest lekka łatwa i przyjemna muza), wokalista ze scenicznym ADHD – czego chcieć więcej? Dodatkowo zespół zabrzmiał po prostu idealnie i o ile na początku pojawiały się w mojej głowie jakieś niekoniecznie diabelski podszepty, żeby iść już do cieplutkiego hotelu, tak pomorska ekipa bardzo szybko mi wybiła takie pomysły ze łba.

 

3333333333333333333333

 

Mimo, że Infernal night to dosyć kameralna impreza, to uważam, że warto było tam ruszyć tyłek ze Śląska. Dobre granie, dobre i tanie piwo (IPA z lokalnego browaru Bednary bdb!), był merch (festiwalowe kapele i Godz ov war), były jedzenia, bilety śmiesznie tanie (30 zł za pięć kapel…) czego chcieć więcej? No, może niskoalkoholowego (albo i 0,0%) piwa, jakiegoś oświetlenia przy toi toiach…. ale to są pierdoły, ci którzy się zjawili (a poza solidną reprezentacją weteranów nie brakowało i dzieciaków!) raczej powodów do narzekań nie mieli. Aha, było głośno, próby dźwięku były dobrze słyszane nad Bzurą, czyli ładny kawałek dalej, a jakoś nikomu to nie przeszkadzało, można? Można! To co, widzimy się za rok?

divider

polecamy

Exul – Path To The Unknown Faust – Cisza Po Tobie Stillborn – Cultura de la muerte
divider

imprezy

Exodus, pionierzy thrash metalu, powracają do Polski! 06/04/2024 Ariadne’s Thread, Slave Keeper, The Masquerade, Kruh 25/05/2024 KREW OGIEŃ ŚMIERĆ: Stillborn, Ragehammer, Hellfuck, Chaingun Trve Metal Camp vol. 4 22/03/2024 – Dom Zły & Clairvoyance & Moriah Woods Aftermath Tour – Banisher, Truism CZARNA WIELKANOC vol.1 THE ACT OF FRUSTRATION TOUR Injure Grind Attack Stillborn, HellFuck, Ragehammer w maju Left To Die i Incantation na jedynym koncercie w Polsce! MASTER gwiazdą finałów polskiego Bloodstock! Wolves In The Throne Room, Gaerea oraz Mortiferum zagrają w Polsce Tribute To Seattle 2024 Unholy Blood Fest vol. 3 Sepultura po raz ostatni w Polsce!
divider

patronujemy

Trzecia płyta ATERRA Narodowy spis zespołów – Artur Sobiela, Tomasz Sikora Premiera albumu „Szczodre Gody” Velesar NEAGHI – Whispers of Wings Taranis „Obscurity” ROCK N’SFERA 5 ATERRA – AV CULTIST ‚Chants of Sublimation’ Trichomes – Omnipresent Creation
divider

współpracujemy

Sklep Stronghold Musick Magazine nr 31 VooDoo Club MORBID CHAPEL RECORDS Wydawnictwo Muzyczne Pscho Hellthrasher Productions SelfMadeGod Godz Ov War
divider

koncerty